Böser kleiner Junge - Stephen King


ZŁY CHŁOPIEC


George Hallas trafił do więzienia za zabicie z zimną krwią małego chłopca. Został skazany na karę śmierci i na wyrok cierpliwie i bez protestów czeka w części placówki zwanej Iglicą. Na niespełna tydzień przed egzekucją Hallas spotyka się ze swoim prawnikiem, Leonardem Bradleyem. Nie ma jak mu zapłacić za jego usługi, ale postanawia odwdzięczyć mu się wyjaśnieniem dlaczego to zrobił. Nie opowiedział tego na procesie, jednak teraz zaczyna snuć historię Złego Chłopca. Historię, która swój początek ma w roku 1978, kiedy 9 letni George spotykał się z niedorozwiniętą 11 letnią Marlee...


Jaka jest podstawowa wada tego e-booka Kinga? Kto zgadnie? Fakt wersji językowej. I nie chodzi mi o to, że nie ma polskiego tłumaczenia. Owszem, brak naszej edycji „Złego chłopca”, ale dotychczas wiele e-booków Kinga nie ukazało się w naszym kraju („Mile 81”, „Ur”), a nawet i książek („Faithful”, „Blockade Billy” czy „Nightmares in the Sky”), ale to, co drażni w tym wypadku to fakt, iż nowelka ukazała się tylko w Niemczech i Francji. Nawet amerykanie nie mają własnej edycji. A szkoda, bowiem jest to historia naprawdę udana.


Fabularnie tekst jest prosty i do bólu wręcz przewidywalny, ale jednocześnie klimat nowelki, klimat niczym klasycznych horrorów z lat 80, maskuje po części ten właściwie jedyny zarzut jaki mam wobec treści. Stylistycznie King jest tu taki, jak w „Dr Sen” czy „Joyland” - lekki, przyjemny, łatwy w odbiorze i nie pozwalający czytelnikowi oderwać się od lektury. Poza tym serwuje nam wiele momentów wprost rewelacyjnych (głównie z Marlee, choć i scena kończąca retrospekcje („Jego krew była czerwona. Powinna być czarna, jak ta, która tryska z insektów, kiedy się je rozgniecie”) ma w sobie pewną magię.


Tak więc tym bardziej szkoda, że nie zapowiada się na polski przekład tego dzieła, bo dla fanów Króla jest to pozycja obowiązkowa, choć na powiązania z MW nie macie co liczyć.


Polecam, jeśli znacie niemiecki bądź francuski.


P.S. Dodatkowo e-book zawiera też fragment „Dr. Sen”.

Komentarze