Sin City 2: Damulka warta grzechu - Robert Rodriguez, Frank Miller


Prawie dziesięć lat fani "Sin City" czekali na drugi film. Niemal dekadę zapowiedzi i zmian obsady. Zdążyli więc już stracić nadzieję, a tu nagle Miller wyskakuje z drugim filmem. I hoc krytycy, w odróżnieniu od jedynki, sequel ocenili słabo, film nie ustępuje wiele poprzednikowi.


Fabuła to połączenie adaptacji oryginalnych komiksów Millera z nową fabułą przezeń wymyśloną. Film rozpoczyna się ekranizacją krótkiego komiksu "Kolejna zwykła sobotnia noc" z Marvem w roli głównej. Reszta fabuły to adaptacja "Damulki wartej grzechu" plus dwie nowe historie - w jednej tajemniczy gracz, który nigdy nie przegrywa wchodzi w konflikt z senatorem Roarkiem i jest to zdecydowanie najlepsza i najbliższa klimatom Sin City nowość. Brud, krwawa akcja, dołujące zakończenie. Happy end i tragic end w jednym. Plus świetne aktorstwo Levitta-Gordona.

Druga nowość to kontynuacja fabuły "Tego żółtego drania". Nancy po śmierci Hartigana popada w alkoholizm i szykuje się do zabicia Roarka. Zabrakło tu jednak millerowego klimatu, a fabuła ustąpiła miejsca typowym dla Rodrigueza pomysłom. Wszystko jest więc przerysowane, groteskowe i absurdalnie krwawe. Można powiedzieć, ze taki jest cały film, nie mniej tu osiąga to apogeum.


In minus są natomiast zmiany obsady. Miho czy Manute to już nie to samo. Zabrakło Madsena, a Brolin, choć go lubię, jakoś nie leży mi jako Dwight. Zadowala za to Eva Green jako chłodna i wyrachowana Ava. Do tego zdjęcia, stylizacja, klimat...


Film do legendy nie przejdzie, ale fanów zadowoli. Nie jest to jednak obraz dla wszystkich. Dużo krwi, dużo erotyki (więcej zdecydowanie niż w części pierwszej), dużo akcji... To męski kino i tak należy je postrzegać.


Choć muszę się przyczepić zmian fabularnych, które nie są kompatybilne ani z jedynką ani z komiksami.


Tak czy inaczej, film polecam i wystawiam mu ocenę: 7/10

Komentarze