Bohun - Jacek Komuda

Bohun, wódz kozacki umiera w wyniku odniesionych ran akurat kiedy niejaki Taras, ocalony z zasadzki przez Matkę Boską, przybywa z wieściami o planowanej intrydze politycznej. W owej intrydze główną rolę odgrywa obłożony infamią Francuz, Dantez, który ma dokonać serii zamachów. Zdarzenia te doprowadzą do jednej z największych klęsk w historii Rzeczypospolitej - Bitwy pod Batohem, zwanej staropolskim Katyniem...


Nigdy nie przepadałem za panem Komudą i nigdy pewnie po jego powieść bym nie sięgnął, gdybym nie dostał jej w prezencie. Jednak trafiła w moje ręce, zaciekawiła mnie opisem i oto została przeze mnie przeczytana. I choć nie spełniła pokładanych w nich nadziei do końca, stanowiła naprawdę dobrą lekturę.


Co koniecznie muszę pochwalić to styl Komudy - lekki, archaiczny, lecz wierny historii (w odróżnieniu od masy innych dzieł Polaków, którzy na siłę próbują przekonać nas, że język, którym posługują się na kartach to prawdziwa staropolszczyzna). Warto też ocenić wierność historyczną i to, że autor potrafi przyznać się do tego, co zmyślił. Fabuła też jest na plus, nie mniej jednak tu pojawiają się problemy.


Treść zachwyca na samym początku, potem staje się po prostu dobra, nie mniej w scenach walk i wielkim finale, Komuda nadmiarem powtórzeń i jakby brakiem kontroli, zabija napięcie i ciekawość. Momenty akcji dłużą się i nużą, a wielka kulminacja następuje zbyt szybko i nie niesie niczego, na co liczyliśmy przez prawie 300 stron lektury. Drugim minusem jest natomiast niekonsekwencja w prowadzeniu bohaterów. Ich zmiany charakterów nie przekonują i irytują. Tak samo jak - i to trzecia rzecz in minus - wątki fantastyczne, których na szczęście jest mało (tylko po co wątek z muzyką?).


Ostatecznie wszystko to składa się na powieść wartą przeczytania. Nie wielką, ale też i nie niskich lotów. Ciekawą, opowiadającą prawdę, brudną i nieprzyjemną, której nie uczą w szkołach. Kto więc lubi te klimaty, niech pozna Bohuna i wyruszy z jego ludźmi na ukraińskie stepy.

Komentarze