Kiedy Dawid stracił głos - Judith Vanistendael

DANSE MACABRE MA GŁOS


Dawida poznajemy w przełomowym momencie jego życia – kiedy dowiaduje się, że ma raka krtani. Dawid dowiaduje się tego w chwili, w której jego córka Miriam rodzi dziecko. Ukrywana z początku choroba, szybko staje się jedną z decydujących kwestii w życiu rodziny. Młodsza córka Dawida, dziecko jeszcze, usiłuje wraz z przyjacielem zrozumieć czym właściwie jest śmierć i co można na nią zaradzić. Żona Dawida, Paula, nie potrafi pogodzić się z sytuacją i wszystkim tym, co niesie przyszłość. A sam Dawid? Dawid natomiast marzy o ostatniej wspaniałej podróży…


Umieranie to zawsze temat trudny, ale można odnieść wrażenie, że współczesna kultura, a już w szczególności medium komiksu, spłyciła go wręcz niemiłosiernie . W amerykańskich mainstreamowych seriach stale ktoś ginie, by prędzej czy później powrócić – jeśli nie za grobu, to choćby jako klon, głos w głowie czy inny jeszcze wymysł scenarzystów. Lekceważenie wagi sprawy przekłada się na to, że społeczeństwo nie traktuje poważnie powieści graficznych, nawet jeśli prezentują one tak poważną tematykę. Na szczęście dzięki takim albumom, jak „Dawid stracił głos”, istnieje bardzo duża szansa, że to się zmieni i ludzie przestaną używać hasła „komiks” we wręcz pejoratywnym kontekście.


Wracając jednak do samego „Dawida...”, poważna – by nie rzec ponura – treść została zaprezentowana czytelnikom z najróżniejszych punktów widzenia, od samego zainteresowanego, przez inne dorosłe, dojrzale postacie, po dzieci nawet. Daje to ciekawy efekt, czasem makabryczny, czasem zabawny, najczęściej jednak ocierający się o tzw. realizm magiczny. Na kartach spotykamy bowiem duchy czy syreny, myliłby się jednak ktoś, kto uznałby, że z powodu tych zabiegów rozmywa się ważkość poruszanego tematu czy powaga nastroju. Każda strona przesycona jest bowiem zapowiedzią nieuniknionego, tym swoistym tańcem ze śmiercią zbliżającym bohatera każdym kolejnym krokiem ku końcowi, tak znakomicie zobrazowanym na pełnych czerni planszach rozdziału o Miriam. Śmierć przeplata się tu jednak z życiem,  a kadry obrazujące nastrój, jego nagłe zmiany, kiedy z grozy przechodzi autorka do miłości, z tego, co przeraża, do tego, co daje nadzieję, to prawdziwe perełki.


Strona graficzna albumu, choć bardzo prosta, właśnie tą prostotą uderza i to bardzo. Konfrontacja ilustracji niczym wyjętych z książek dla dzieci, z taką tematyką, daje naprawdę niesamowity efekt. Kolorystyka lekka, ale wyważona, buduje odpowiedni nastrój, a niektóre sceny czy splash page ‘e urzekają i zachwycają. Stronę graficzną znakomicie wspiera świetne wydanie na grubym papierze kredowym, zamknięte w twardej oprawie – wydanie świetne, które pięknie wygląda na półce i przetrwa naprawdę wiele lat.


W roku 2014 „Dawid…” dostał trzy nominacje do nagrody Eisnera, najważniejszego komiksowego wyróżnienia na świecie: dla najlepszego amerykańskiego wydania komiksu zagranicznego, najlepszego scenarzysty/artysty, a także najlepszego kolorysty/artysty multimedialnego. I to chyba stanowi najlepsze podsumowanie tego, co w owym albumie znajdzie czytelnik. Ja znalazłem piękną i mądrą, ważką historię o prawdziwym życiu i jego znaczeniu i byłem nią urzeczony. 

Komentarze