Mroczna połowa - Stephen King


Thad Beaumont to słaby pisarz. Ale kiedy tworzy pod pseudonimem George Stark, jego krwawe powieści stają się bestsellerami. Postanawia jednak pozbyć się pseudonimu i z tej okazji wyprawia mu symboliczny pogrzeb. Geroge Stark powstaje jednak z grobu i zaczyna mordować...


Książka ta nie za bardzo podobała mi się już na samym początku. Znudziło mnie pierwsze kilkanaście stron i długo przeleżała na półce zanim ponownie po nią sięgnąłem. Dalsze strony okazały się lepsze, ale niestety - mówię to ze smutkiem - po 1/3 powieść znów zaczęła nużyć i tylko co jakiś czas trafiały się ciekawe momenty, dzięki którym dotrwałem do jej finału.


Styl tez nie zdołał mnie zachwycić. King, owszem, starał się pisać raz jak King, raz jak Bachman (w końcu pierwotnie miała to być powieść Bachmana), ale zabrakło w tym i prawdziwego Kinga i czystego Bachamana, a powstał misz masz trochę ciężkostrawny i dobijający się czkawką.


Czy jest jednak aż tak źle? Może dla innych czytelników nie, może ja po prostu znów zbyt wiele po Kingu oczekiwałem, ale nie potrafię dać "Mrocznej połowie" wyższej oceny. Komu mogę ją polecić? Zagorzałym fanom Stephena, bo powiązań z innymi książkami jest w niej masa, a i jest to jedna z części cyklu o Castle Rock więc co nieco znajdą dla siebie. Poza tym to też i rozliczenie Kinga ze sobą i własnym pseudonimem literackim, Richardem Bachmanem (czemu tylko King został wymieniony jako autor, nie rozumiem, bo to na równi powieść jego alter ego). Ale jeśli nie jesteście fanami Króla, fanami, znającymi doskonale jego biografię, powieść odradzam. No chyba, że dla świetnie opisanych zachowań niemowląt-bliźniaków -  bo to prawdziwa perełka!

Komentarze