Obywatel, który się zawiesił - Rafał Kosik

Wyobraźcie sobie następującą sytuację. Jest noc, zebraliście się w kilkoro osób i wybraliście na łąkę. Jest lato, noc ciepła i pogodna, gwiazdy lśnią nad Wami niemal na wyciągnięcie ręki. Niedaleko szumi las, dalej jakaś rzeka. Znajdujecie ustronne miejsce, nagą ziemię, na której rozpalacie ognisko. Przyciągacie skądś grube gałęzie, w sam raz do siedzenia, ogień do tego czasu strzela już iskrami, a drewno płonie z trzaskiem. Zasiadacie przy nim i czujecie klimat miejsca. I wtedy jedno z Was zaczyna snuć opowieści. Ktoś zaginął, ktoś trafił do nawiedzonego domu, ktoś inny urządził masakrę. Spotkało to znajomego znajomego, znacie to, ale emocje i tak są silne. Cały świat skondensował się na tej jednej jedynej chwili i miejscu, a którym się znajdujecie i teraz liczy się tylko to.


Poczuliście ten klimat? Mało Wam? Więc sięgnijcie po ten zbiór opowiadań Rafała Kosika a gwarantuję, że przeniesie Was na takie właśnie ognisko, gdzie miejskie legendy wkradną się do Waszej duszy i umysłu, nie pozwalając się oderwać, ani tak szybko o sobie zapomnieć.


Na „Obywatela…” składa się 10 opowiadań znanych czytelnikom z łam różnych pism, takich jak „Fantastyka” czy „SFFiH”, opowiadań najróżniejszych treścią (od sensacji, przez science fiction po horror), za to bez wyjątku świetnie napisanych. Opowiadań wciągających, emocjonujących, zaciekawiających, a przede wszystkim zaskakujących puentą i stanowiących coś więcej, niż tylko zwykłą rozrywkę. Opowiadań, które pokazują jasno i wyraźnie, że Kosik jest jednym z najciekawszych i najlepszych autorów fantastyki w naszym kraju, a jego talent snucia opowieści porównać mogę chyba tylko z Kingiem. Zresztą do Kinga podobny jest także w treści i rozwiązaniach, na szczęście nie kopiuje autora z Maine, a prezentuje własne, znakomite pisarstwo, które – wbrew modzie – nie wstydzi się polskości i wśród naszym realiów wyszukuje fascynujące rzeczy. I wprowadza ten dysonans w zwyczajne życie, dając czytelnikowi do myślenia i sprawiając, że jego pomysły czy spostrzeżenia – trafne niezwykle – powracają jeszcze długo po lekturze. Zresztą Kinga przypomina jeszcze w jednym – bierze z pozoru zwyczajną rzecz, taką jazdę pociągiem, wyjazd nad morze czy wyprawę do rezerwatu, albo też pracę w agencji reklamowej, i zaczyna obudowywać to w grozę czy fantastykę, w które naprawdę nie trudno w jego wykonaniu jest uwierzyć.


Zresztą wspomniane pomysły Kosik rozwija w swej późniejszej twórczości, choćby w serii Felix, Net i Nika i każdy, kto z FNiN miał do czynienia, a chce zobaczyć dorosłego, poważniejszego autora, będzie się świetnie bawił wyłapując tego typu smaczki.


Trudno mi powiedzieć o całości coś więcej, bez zagłębiania się w treść opowiadań – a tego nie chcę czynić, bowiem odkrywanie ich od podstaw, bez jakiejkolwiek świadomości, do którego należą gatunku czy o czym opowiadają, to prawdziwa przyjemność – ale z drugiej strony, czy muszę mówić coś więcej? Po prostu sięgnijcie po tę książkę i pozwólcie by wszystko powiedział Wam sam autor. A naprawdę warto go wysłuchać i dać się wciągnąć w ten wspaniały świat. Usiąść z nim przy ognisku, czy może – odnosząc się do treści jednego z opowiadań – w wagonie kolejowym, i chłonąć, co ma nam do przekazania, dając uwieść wykreowanym przez niego połączeniom słów.

Komentarze