Ring - Koji Suzuki


W niewyjaśnionych okolicznościach umiera grupa uczniów. Wszyscy o jednej godzinie w zupełnie innych miejscach i warunkach. Sprawą zaczyna interesować się dziennikarz Asakawa. Wkrótce odkrywa, że młodzi ludzie umarli w tydzień po seansie pewnej kasety wideo...


Po "Ring" sięgam z wielkimi obawami. Film, który powstał na jego podstawie, to mój ulubiony horror i obawiałem się, że powieść zepsuje wszystko. Słowo pisane bowiem ma tę tendencję, że nie potrafi przerazić. To nie obraz, nie muzyka i klimat stawiający włosy na głowie. Ale ostatecznie nie mogłem nie zapoznać się z pierwowzorem.
I jestem zachwycony.


Jak bardzo myliłem się, że lektura nie potrafi straszyć. Opisy Kojiego Suzuki są tak sugestywne i mocne, ze w kilku fragmentach naprawdę poczułem lęk. A to wielka sztuka. Szczególnie, że źródłem lęku jest tu rzecz nietypowa: kaseta wideo. 


Ale nie tylko fani grozy czy fantastyki znajdą tu coś dla siebie. "Ring" bowiem to rasowy kryminał z elementami thrillera i miejskiej legendy. Mamy tu więc tajemnicze zgony, śledztwo zagłębiające się w przeszłość i oczywiście ostatecznego sprawcę wszystkiego, z rozwiązaniem całej zagadki na koniec. A rozwiązanie to pozostawia (inaczej nieco niż w filmie) furtkę dla kolejnych części, które zresztą powstały.


Osobną spraw jest tu porównanie treści książki i filmu. podstawową różnica jest tu oczywiście postać głównego bohatera: mężczyzna, choć w filmie była to kobieta. Mamy też sporo zmian odnośnie samej akcji, jak i rozwiązań niektórych wątków, dzięki czemu nawet Ci, którzy film znają już na pamięć, będą zaskoczeni. Niestety kilka z tych zmian jest nietrafionych. Jak choćby (uwaga spoiler!) hermafrodytyzm pewnej z postaci, nie zmienia to jednak faktu, że całość to kawał rewelacyjnej powieści grozy, pełnej napięcia, dusznego klimatu i świetnej akcji. Warto ją poznać, bo robi wielkie wrażenie.

Komentarze