Trzy cienie - Cyril Pedrosa

PRZEPIĘKNA BAŚŃ DLA DOROSŁYCH


Louise i Lise, wraz z synkiem Joachimem, wiodą sielankowy żywot w spokojnym domostwie usytuowanym z dala od cywilizacji. Nie nękają ich troski, natura i praca własnych rąk zapewnia wszystko czego potrzebują. I nagle pewnego dnia w ich życie wkrada się dysonans. W pobliżu ich chaty pojawiają się tytułowe trzy cienie – jeźdźcy na koniach. Kim są? Czego chcą? Początkowe lekceważenie przybyszów szybko przeradza się w strach. Ich milcząca, powracająca z kolejnymi dniami obecność niepokoi coraz bardziej. Przyczyny ich przybycia zaś zmusza rodzinę do ucieczki. Co czeka ich dalej?


Pedrosa pracował niegdyś jako animator dla Disneya. Spod jego ręki wyszły „Herkules” czy „Dzwonnik z Notre Dame”. Teraz zaś zajął się komiksem, a jego „Trzy cienie” – absolutnie wspaniała baśń dla dorosłych – wieszczą mu wspaniałą przyszłość w tym medium. Nie jest to pierwszy komiks Pedrosy, autor na swoim koncie ma już przecież dwie serie stworzone we współpracy z Davidem Chauvelem i samodzielny album „Les Coeurs Solitaires”, nie mniej to właśnie „Cienie…” są jego, póki co, największym osiągnięciem. Co o tym zadecydowało? Nie da się wymienić jednej rzeczy. Wszystkie składniki albumu bowiem współgrają ze sobą idealnie.


Sam scenariusz to propozycja dla dorosłych czytelników by wybrali się wraz z bohaterami w podróż rodem z baśni i literatury dziecięcej. Motywy znane z klasyki tak fantasy jak i disnejowskich obrazów przeplatają się tutaj z awanturniczymi sekwencjami, realizmem magicznym i tym, bez czego bajki nie mogą się obejść – prawdziwą grozą. Dla nutki erotyzmu także nie zabrakło miejsca. Akcja, niebezpieczeństwo, humor, poruszające czytelnika emocje… Wir zdarzeń porywa dzięki znakomitej narracji i klimatowi. O klimacie zaś nie da się mówić w oderwaniu od rysunków. A zatem…


Strona graficzna „Trzech cieni” to wysmakowana ilustratorsko, przypominająca hity Disneya, niby niechlujna, a zarazem świetnie wyważona kreska. Mieszenie technik stylistycznych urzeka i wprowadza namacalne napięcie. Sceny wędrówki czy sekwencje w lesie, a także nocne momenty po prostu zachwycają. Podobnie jest z panoramą miasteczka, a już sceny, gdzie wieje wiatr, dosłownie pozwalają poczuć go na własnej skórze.


Czy po tym wszystkim, co napisałem powyżej, może kogoś dziwić fakt, że ta powieść graficzna przyniosła autorowi nagrody Prix Essentiel i dla najlepszego komiksu francuskojęzycznego: polski wybór, na prestiżowym festiwalu w Angoulême? Natomiast fakt, że pierwsze wydanie tego komiksu rozeszło się w naszym kraju w niezwykle krótkim czasie, świadczy bardzo dobrze o rodzimej braci komiksowej, która jak widać docenia to, co naprawdę dobre i wie po co sięgnąć.


Komentarze