Playlist for the Dead. Posłuchaj a zrozumiesz - Michelle Falkoff


SAMOBÓJCZY SOUNDTRACK


Kto by mógł się tego spodziewać? Na pewno nie ja. W końcu już tyle czytałem książek young adult o śmierci, tej samobójczej również, już tylu spotkałem bohaterów, którzy zmagać się musieli z podobnymi problemami. Jak mogłem więc spodziewać się, że nieznana mi autorka jak wir wciągnie w swój świat i tak zaangażuje moje emocje, że nie będę mógł ani na chwilę odłożyć powieści przed jej skończeniem? A jednak tak właśnie się stało, a ja, choć zmęczony, aż chciałbym więcej.


Sam jak zawsze po kłótni z przyjacielem przychodzi do niego go przeprosić, ale życie nie daje mu ku temu okazji. Hayden nie żyje. Popełnił samobójstwo. Impreza, na której wczoraj byli najwyraźniej kryła w sobie więcej, niż Sam myślał. Ale dlaczego Hayden się zabił? Prześladowania, problemy w szkole… czyżby było coś jeszcze? Sam, dla którego Hayden był jedynym przyjacielem zostaje z pytaniami. Odpowiedzieć ma mu udzielić przygotowana dla niego przez zmarłego kumpla składanka piosenek, ale niestety tak się nie dzieje. Tajemnice, jakie miał przed nim Hayden tylko komplikują sytuację, a spotkanie wspaniałej dziewczyny, tajemnicze wiadomości z konta Haydena, brzmiące jakby pisał je nie kto inny, jak zmarły właśnie i seria napadów na tych, którzy znęcali się nad chłopakiem za życia, zmieniają życie Sama nie do poznania…


Wspaniała to książka. Niby prosta, niby to wszystko tak czy inaczej już było, ale to, jak operuje emocjami i jak rozbrajająco szczerze opowiada o pewnych rzeczach sprawia, że trudno jest nie dać się porwać historii, zagadkom i odczuciom. „Playlist…” to powieść, którą śmiało mógłbym zestawić z młodzieżowymi dziełami Nicka Hornbyego, „Dziennikiem obserwatorów gwiazd”, „Kochani dlaczego się poddaliście” czy „Dziewczyną i chłopakiem”. Do tego autorka zdecydowała się na zabieg trafienia w gusta i zainteresowania współczesnej młodzieży. Hayden to fan „Star Wars” i gier RPG, Sam także interesuje się grami. Obaj cenią popularne obecnie seriale, komiksy i alternatywną muzykę. I tymi składowymi wchodzi pisarka w swoisty z czytelnikami dialog, zdobywając wspólny z nimi język.


Muzycznie to książka także w moim guście. Brzmi to może dziwnie, ale każdy rozdział to tytuł piosenki przecież, a kto te piosenki zna, łatwo może wpaść w odpowiedni nastrój. A trudno nie znać choćby części, „Smells Like Teen Spirit”, „Despair” czy „I don’t Want to Grew Up” to w końcu rzeczy kojarzone nie tylko przez fanów rocka. A ja ze swej strony dodałbym jeszcze dwa tytuły, które pasowałby do powieści idealnie: „Pryszcze” Pidżamy Porno”, mające podobny nastrój i „No Hero” Offspring”, która jakby streszcza całą tą powieść w kilku ledwie punkowych zwrotkach.


Z poszczególnych wspomnianych elementów powstała książka mocna, emocjonująca i wspaniała. Szybka w odbiorze, prawdziwa, nieco depresyjna, ale też i pełna nadziei. Książka godna polecenia nie tylko tym, którzy young adult czytają na co dzień, ale każdemu, komu taka tematyka nie jest obojętna. 

Komentarze