Przygody Tintina #21: Klejnoty Bianki Castafiore - Hergé


TINTINA KOMEDIA POMYŁEK


W tym tomie przygody TinTina zbaczają na lżejszy, bardziej komediowy szlak, ale nie tracą przy tym charakterystycznych dla serii cech i wciąż oferują mnóstwo znakomitej zabawy.


Ach dawno nie widział kapitan Baryłka swojej przyjaciółki Bianki Castafiore… I najlepiej, żeby tak też pozostało. Kiedy więc Bianka zapowiada swoje przybycie, dzielny wilk morski najchętniej salwowałby się ucieczką za granicę, niestety nie ma tak łatwo. Doznany uraz uziemia go w domu, a Bianka przybywa wcześniej nawet, niż to pierwotnie oznajmiała. Problemów jest masa, od śpiewu Castafiore, przez jej papugę, którą w darze przywozi Baryłce, po cyganów. Kapitan bowiem zaoferował tym ostatnim możliwość tymczasowego osiedlania się na łące jego posesji, co nie każdemu się podoba, cygani zaś przepowiedzieli mu nieszczęście – znikną klejnoty Bianki. I rzeczywiście, zaczynają się z owymi klejnotami wielkie kłopoty…


I właśnie na klejnotach (i perypetiach z uszkodzonym stopniem schodów, który wciąż nie może zostać naprawiony) opiera się cały komizm sytuacyjny tego albumu. Właściwie cały ten tom to jedna wielka komedia pomyłek w najróżniejszym wykonaniu. Tryfon jak zwykle myli to, co się do niego mówi, Bianka co i rusz wpada w panikę na punkcie tego, co dzieje się z jej klejnotami, reporterzy, którzy przybyli z powodu Castafiore także mylą fakty. A są przecież też i tradycyjne pomyłki telefoniczne, a to z powodu gadatliwej papugi, która doprowadza Baryłkę do szału, a to – oczywiście – z powodu mylenia posiadłości kapitana ze sklepem mięsnym. A jest też i konieczna dla serii zagadka, a nawet nie jedna. Bo ktoś czai się pod oknem apartamentu Bianki, ktoś chodzi po poddaszu, gdzie nikogo być nie powinno…


Świetna, zabawna fabuła została także świetnie zilustrowana. Klasycznie, prosto i bogato zarazem. Są tu sceny oszczędne, są także kadry, które zachwycają, jak choćby wspaniałe nocne sceny przy ognisku. Jest też humor wiążący się ze świetną mimiką postaci i slapstickiem.


„Przygody TinTina” to seria kultowa, obecna na rynku od kilkudziesięciu lat i ciesząca oczy wielu pokoleń, które wciąż doskonale odnajdują się w tych klimatach, akcji i gagach. Warto jest do niej sięgnąć i odkryć – czy to po raz pierwszy, czy też na nowo – jej urok. Polecam!


A wydawnictwu Egmont składam serdeczne podziękowania za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.

Komentarze