Czarny Wygon: Starzyzna - Stefan Darda


STARZY BOHATEROWI NA STARZYŹNIE


Drugi tom tetralogii Dardy o przeklętej wiosce, która skrywa wiele tajemnic, to znakomity powrót do bohaterów, miejsc i tematów, które stały się znakiem rozpoznawczym tego autora.


Sporo już czasu minęło odkąd Witold zniknął. Jego przyjaciel, Nawrot, nie może pogodzić się z losem przyjaciela. Zapiski jakie mu pozostawił, zgodnie z jego wolą, zostały opublikowane, ale co takiego spotkało Witolda? Gdzie jest teraz i co robi? Kolejna wyprawa w okolice Czarnego Wygonu kończy się podrzucenie do jego samochodu kolejnych zapisków, które w końcu rzucą nieco światła na sprawę Witolda.

Wraz z Nawrotem, w znanej już ze „Słonecznej doliny” konstrukcji książka w książce w książce, przekonujemy się jak to się stało, że Witold, mimo absolutnego braku takiego zamiaru, trafił jednak do Starzyzny. A zarazem dzięki czytanym przez niego dalszym wspomnieniom Rafała, zanurzamy się w świat sekretów przeklętej wioski. Pytanie jednak czy wreszcie dostaniemy upragnione odpowiedzi musicie wyjaśnić sobie sami, sięgając po tę powieść.


A sięgnąć, jak zawsze w przypadku książek Dardy, powieści to czy opowiadań, jest naprawdę warto. Może zabrzmi to paradoksalnie w przypadku horroru, ale w utworach tego pisarza jest coś na wskroś sympatycznego. Jakaś taka swojska prostota przemawiająca z bliskiej każdemu codzienności życia jego bohaterów. I zwyczajna bliskość. Bardziej jakby historię snuł Wam nie znany autor, a ktoś, kogo doskonale znacie i w towarzystwie kogo czujecie się naprawdę znakomicie.


Tym razem pozornie zmienił Darda nieco układ powieści. Mniej jest tu miejsca na budowanie tej charakterystycznej powolnej codzienności à la King, gdzie to, co nieznane zakrada się powoli, a cała siła emocji i zaciekawieni tkwi w normalności. Niezwykłe zjawiska, duchy, morderca, przeklęta wioska… To wszystko już jest, a my wraz z bohaterami tkwimy w środku zdarzeń. Ale dzień powszedni Starzyzny szybko wkracza na scenę sprawiając, że wszystkie elementy układanki, jakich oczekujemy, trafiają na swoje miejsca. Jest więc i napięcie i emocje, i humor jest także – a nawet więcej go niż dotychczas. Przy tym mamy też znakomite, lekkie i przyjemne pióro, jakim operuje Stefan. I wreszcie uczucie niedosytu, które pobudza apetyt na dwa pozostałe tomy serii.


Lubicie naprawdę udane powieści grozy? Chcecie czegoś w sam raz na kilka przyjemnych wieczorów w przeklętej wiosce? Sięgnijcie bez wahania. Darda to najlepszy rodzimy autor horrorów i każdy fan tego gatunku powinien poznać go koniecznie. Polecam.

Komentarze