Ultimate Spider-Man, Vol. 17: Clone Saga - Brian Michael Bendis, Mark Bagley, John Dell, Andrew Hennessy

SAGA KLONÓW


Oto największy kryzys genetyczny od czasów powstania Hulka! Dowód, że najbliższa wojna światowa, będzie wojną genetyczną! Witajcie w świecie pajęczych klonów, których Bendis pierwotnie wcale nie zamierzał wprowadzać na łamy USM!


Zaczyna się, oczywiście, bo jakżeby inaczej, od kłopotów. Kitty Pride jest zazdrosna o to, że Peter wciąż utrzymuje relacje z MJ. Gorzej robi się, gdy na spotkaniu Parkera i Watson dochodzi do ataku Skorpiona na Centrum Handlowe. Prawdziwy problem rodzi się jednak, kiedy okazuje się, że pod maską Skorpiona kryje się… Peter! Jak to możliwe? Oszołomiony Parker zabiera klona i udaje się po pomoc do Fantastycznej Czwórki, której musi wyjawić swoją tożsamość, a w tym czasie MJ zostaje uprowadzona z domu. Jej poszukiwania doprowadzają Petera do dawnego domu, gdzie spotyka dziewczynę o identycznych, jak on mocach. Kiedy jednak pojawiają się kolejne pajęcze postacie, w tym potwornie oszpecony Peter i sześcioramienny Spider-Man, a także powraca Gwen i uważany za zmarłego ojciec Petera, a ciotka May dowiaduje się kto jest Spiderem, zaczyna się prawdziwe szaleństwo, bo Fury wkracza do akcji wraz z armią Spider-Slayerów gotowy albo zabić Parkera albo pozbawić go mocy raz na zawsze…


Tak się to powinno zrobić w latach 90! Ba!, nawet pierwsza saga klonów z lat 70 nie miała takiej siły! Bendis wcale nie chciał robić tej historii, kiedy brał się za Spidera w wersji Ultimate, a kiedy zabrał się i za nią, pokazał jak odzyskać honor nawet wtykając ręce w taką niedorzeczność. Pod względem akcji i retardacji to najlepszy tom USM. Zabrakło nieco obyczajowości, ale i ta strefa nie pozostała zaniedbana.


Całość można czytać samodzielnie, jednak dla fanów, stałych czytelników klasycznych przygód Spider-mana i tych, którzy znają Sagę Klonów, która niemal pogrążyła głupotą cykl, przygotował scenarzysta masę odniesień. Poszczególne sceny, nawiązania, zawał ciotki May, Spider -Wilkołak… Brzmi głupio? Zabawa jednak jest przednia i na najlepszym dla tej serii poziomie.


Graficznie także jest znakomicie. Bagley pokazał się z najlepszej strony, pozostali ludzie przykładający rękę do rysunków – od inkera po kolorystę – także udowodnili, że znają się na swoim fachu.


I co? Sięgnijcie koniecznie. I nich ktoś w końcu wyda to wszystko po polsku!

Komentarze