Chasing Dogma - Kevin Smith, Duncan Fegredo

W POGONI ZA DOGMĄ


Ciężko jest jednoznacznie ocenić ten komiks. Bo dla kogo właściwie on jest? Dla fanów? Owszem, ale… Dla nie znających tematu? Niby też, lecz co oni z tego zrozumieją i docenią? I to jest pewien problem. Bo z jednej strony fani filmów Smitha wszystko to już doskonale znają, a nowi czytelnicy niezbyt się w tym odnajdą. Ale co z tego, się pytam, co z tego, skoro i tak zabawa jest całkiem niezła.


Akcja według zapowiedzi z okładki toczy się pomiędzy filmami „W pogoni za Amy” a „Dogmą”, pokazując co działo się z Jayem i Cichym Bobem pomiędzy nimi, ale to nie do końca prawda. Kiedy nasi dwaj zboczeni, rozrywkowi dealerzy wkraczają na scenę, zamieszkują u Tricii po wydarzeniach znanych ze „Szczurów z supermarketu”. Niestety nachalne awanse Jaya, które bardziej kojarzą się z próba gwałtu oralnego na Tricii, zmuszają rozwiązłe, acz posiadające swoje zasady dziewczę do wyrzucenia obu panów na przysłowiowy zbity pysk. Kiedy jednak ani w Supermarkecie, gdzie wciąż mają im za złe zniszczenie sceny, ani w Quick Stopie nie są zbyt mile wiedziani (łagodnie rzecz ujmując), decydują się – tuż po pamiętnym spotkaniu z Holdenem i rozmową o Amy – wyruszyć do Shermer, miasta z filmów Johna Hughesa, które Bob ogląda pasjami. Szybko pakują się w kolejne przygody – a to trafią na plan porno, a to znów w ich ręce wpadnie małpa z Provasik, ściga jest szeryf federalny o aparycji Tommy Lee Jonesa, a w udawanie uczniów liceum by handlować narkotykami okazuje się być porażką. Czy wyjdą szczęśliwi? Czy coś zmieni się w ich  życiu? Czy Jay wreszcie zaliczy?


Ten komiks odpowiada na wiele pytań. Wyjaśnia co z Suzanne, małpą, którą widzieliśmy w epilogu „Szczurów…”, skąd w „Dogmie” nowe stroje bohaterów itp., itd. A jednak tak naprawdę nie wnosi prawie nic. Najważniejsze momenty to te, które w końcu i tak znalazły się w filmie „Jay i Cichy Bob kontratakują”, a cała reszta to tylko prześmiewcza zabawa ze świetnymi, choć mocno wulgarnymi dialogami. Sporo jest też trafnych rzeczy, kilka scen rozliczeniowych z tematami społecznymi, nie mniej nie jest to to, na co liczyłem. Zabrakło tu trafności „Sprzedawców”, powagi i miażdżących emocji „W pogoni za Amy” czy nawet kontrowersyjnych, ale zmuszających do myślenia tematów z „Dogmy”. Został żart i parodia na nieco lepszym poziomie, niż film „Jay i Cichy Bob…”, ale tylko nieco. Smith to wieczny nastolatek, inteligentny, mądry, ale czasem muszący dać upust żartom o seksie i pobawić się brudnym językiem. Zabija tym niestety wartość całości.


Graficznie Fegredo, którego w Polsce kojarzymy głównie z "Hellboya" oraz z alternatywnymi okładkami do „Fight Clubu 2” to typowo amerykański, świetny styl lat 90. Prosty kolor, prosta kreska, znakomicie oddany charakter miast, niezła mimika postaci i równie niezłe same postacie.


I cóż… Jeśli lubicie Smitha, sięgnijcie. Nie zachwycicie się, ale to zawsze miły dodatek. A jeśli chcecie jego naprawdę dobre komiksy, kupcie lepiej „Diabła stróża”. I to tyle ode mnie.

Komentarze