Mysi Domek: Sam i Julia w cyrku - Karina Schaapman


MY SIĘ W CYRKU SPOTYKAMY


Przesympatyczne myszki stworzone przez Karinę Schaapman powracają w trzecim tomie swoich przygód, oferując jak zawsze mnóstwo wspaniałej zabawy. I aż żal, że to już ostatni póki co tom wydany w naszym kraju, bo w towarzystwie tych zwierzęcych bohaterów chciałoby się zagościć na dużo dłuższy czas.


Tym razem spokojny Sam i jego ciekawa życia i nowości przyjaciółka Julia w trakcie zakupów natrafiają na informację o przybyciu do miasta cyrku. Zafascynowani tym wydarzeniem nie wiedzą jeszcze jak bardzo odmieni ono ich życia. Mama Julii złoży podanie o pracę w cyrku, jej zdolności do szycia bardzo się w nim przydadzą, ale oznacza to, że Julia będzie musiała wyruszyć z nią w trasę razem z artystami. Nauczy ją to życia i pracy. Tymczasem pozostawiony samotnie w Mysim Domku Sam także nie będzie miał czasu się nudzić – opieka nad dziećmi czy zabawa z nową znajomą staną się stałym zajęciem. Jednak oboje nie zapomną o sobie i w listach opisywać będą najważniejsze wydarzenia.


Jak widać wśród mieszkańców Mysiego Domku i wśród samych bohaterów zachodzą spore zmiany, ale wciąż niezmienne pozostaje jedno – wspaniała zabawa, jaką oferuje ta książeczka. I przecudowna oprawa graficzna, nad którą mogę się rozpływać godzinami, ale nie ma to większego sensu. Słowa nie oddadzą tego, co czuje się patrząc na zdjęcia autentycznego, zachwycającego ogromem włożonej weń pracy Mysiego Domku, to po prostu trzeba zobaczyć, a gdy już się spojrzy raz, nie potrafi się człowiek oderwać.


Treść w tych książeczkach, owszem, jest. Prosta, skierowana w sam raz dla dziecięcej grupy odbiorców, dla mnie osobiście także sentymentalna w pewien sposób. Ale treść to jednak pretekst czy może bardziej adekwatnie dodatek do zajmujących zdecydowanie większą część książki zdjęć. Te natomiast podziwiać można w pełnej okazałości dzięki temu, że książka wydana została w dużym formacie, a fotografie zajmują często całe strony, a nawet zdobią rozkładówkę znajdującą się wewnątrz. Drobiazgowość detali, jakie wykonała autorka budując domek zdumiewa i oszałamia. Czytelnik chętnie powraca więc do poszczególnych ilustracji chcąc dostrzec kolejne szczegóły i samemu odkryć w jaki sposób udało się je stworzyć. W efekcie zabawy z „Mysim Domkiem” jest o wiele więcej, niż sugeruje to ilość tekstu i czas potrzebny na jego przeczytanie.


Podsumowując, to doskonała książka dla młodych ciałem i duchem. Dla złaknionych przygód dzieci i sentymentalnych dorosłych. Polecam ją gorąco, jak gorąco polecam także dwa pozostałe tomy.

Komentarze