Pokochałam wroga - Mirosława Kareta


MIŁOŚĆ SILNIEJSZA NIŻ WSZELKIE GRANICE


Wojna. Temat, który twórców i odbiorców przyciąga od zawsze. Temat samograj. Ale trzeba umieć go wykorzystać i odpowiednio przedstawić, skoro wydaje się, że prawie wszystko już w jego ramach powiedziano. W przypadku „Pokochałam wroga” sposobem na książkę były autentyczne emocje, które udało się przekazać i przykuwająca uwagę tajemnica. I sprawdziły się znakomicie.


Jest rok 1989. Właśnie upadł komunizm, upada także jego symbol, jakim jest Berliński Mur. Otwarte granice, jak otwarte okno wpuszczają powiew nadziei na zmiany, ale po obu stronach obalonego muru są ludzie, dla których otwarcie na świat może oznaczać o wiele więcej. Po stronie polskiej jest ona, wciąż pamiętająca jego. Zniknął bez śladu, od kilkudziesięciu lat nie jest świadoma jego losu. Po stronie niemieckiej jest on, który chce ją odnaleźć. Dla obojga zmiana ustroju to szansa na spełnienie marzeń. Wszystko odmienia jej śmierć. Ale ostatnie słowa i pamiętnik z czasów wojny sprawiają, że jej syn Maksymilian stanie przed skrywaną od lat tajemnicą, która do dziś budzi kontrowersje i pozna opowieść o miłości wrogów walczących po dwóch stronach barykady: historię miłości Polski i Niemca, która za czasu Drugiej Wojny Światowej była tabu i czas niewiele tu zmienił…


Zakazanych związków wśród wojennej zawieruchy było wiele i artyści częstokroć podejmowali ten temat. Autorka tej powieści, Mirosława Kareta, historyk przecież, wie o tym najlepiej. Zakazane relacje czy to wymuszone sytuacją, czy wynikające z autentycznych uczuć zawsze budziły emocje. Po dziś dzień są pokutującym tabu, ale czy ludzi z wrogich sobie środowisk, których połączyła miłość, należy tak od razu skreślać? Spychać na margines? Odżegnywać od czci? Nie każdy wróg to zły człowiek, nie każdy Niemiecki żołnierz był bestią, a miłość narodzić się może w każdych, nawet najbardziej nieludzkich warunkach i dobrze obrazuje to niniejsza powieść.


Warstwa tekstowa jest ciekawa. Miłość zawsze budzi emocje, ciekawie skrojona tajemnica, która ciągnie się przez dziesięciolecia także znakomicie się sprawdza. Ale nie jest to banalny romans, jakich wiele, który jedynie dla uatrakcyjnienia posiłkuje się realiami historycznymi. Tu wydarzenia z historii bliższej i dalszej oraz całe tło z nimi związane to integralna, równie ważna jak fabuła, część książki, a co za tym idzie – krąg odbiorców nie jest zawężony jednym tylko gatunkiem.


Poza tym to po prostu bardzo dobra, sprawnie i przyjemnie napisana lektura, poruszająca serce i skłaniająca do myślenia. Znakomicie nadająca się by przenieść ją na kinowy ekran. Jeśli tak udane będą kolejne tomy Sagi Rodu Petrycych, już teraz śmiało można rzec, że będzie na co czekać.


Dlatego też, jeśli podobne opowieści trafiają w Wasz gust, sięgnijcie śmiało po „Pokochałam wroga”. Polecam.

Komentarze