Przestępca z zasadami. Biografia subiektywna - Philippe Jaenada


ZŁAP GO, JEŚLI POTRAFISZ


Jeśli miałbym scharakteryzować te książkę w kilku prostych słowach, przywołałbym tytuł popularnego filmu „Złap mnie, jeśli potrafisz”. Biografia Bruna Sulaka bowiem pod wieloma względami przypomina opowieść o także przecież autentycznym Franku Williamie Abagnale’u – przestępcy, którego czar i urok potrafiły uwieść niemal każdego.


Lata 80 dwudziestego wieku. Bruno Sulak to nazwisko budzące wiele emocji we Francji. Jego napady na sklepy jubilerskie, aresztowania i ucieczki z więzienia przykuwają uwagę ludności, zdobywając wielką sławę. Ba, zwykli ludzie są nawet skłonni mu kibicować. Cóż się jednak dziwić, młody, przystojny, bezczelnie uroczy, z charyzmą i wielkim darem zjednywania sobie sympatii, jak bohater filmowej komedii – albo powieści o Arsenie Lupinie – prowadził ze stróżami prawa szaloną grę. Kobiety traciły dla niego głowę, ale nawet ścigający go funkcjonariusze ulegali jego urokowi i ciętemu językowi. Jednak pod brawurowym, budzącym uśmiech na twarz życiem, kryły się problemy, nieprzespane noce i lęk przed kolejnymi obławami. Czy ta opowieść może mieć dobre zakończenie?


Przyznam, że nigdy wcześniej nie słyszałem o Brunie Sulaku, ale jego biografia to powieść, która potrafi uwieść czytelnika w stopniu, w jakim urzekał sam Bruno. To wprawdzie relacja z jego życia i działalności, ale relacja napisana z awanturniczym niemal zacięciem. Dynamiczna, zabawna, poruszająca, przymiotników można by mnożyć, ale takie są zalety powieści opartych na faktach – mniejszy czytelnik odczuwa dystans, bardziej się angażuje. Bo nawet kiedy przypadki, z którymi ma do czynienia są bardziej zdumiewające niż fikcja – a tak często dzieje się w tym przypadku – wierzy w nie, bo w końcu miały miejsce.


A życie Sulaka potrafi zdumieć i zaskoczyć. Ale przede wszystkim wciągnąć w wir wydarzeń, jakie rozegrały się wcale nie tak dawno temu. Dla Polaków dodatkowy smaczek stanowić może fakt, że Sulak posiadał polskie korzenie – jego dziadek pochodził bowiem z Krakowa. Czy taka sława prawie że rodaka jest powodem do dumy to kwestia dość wątpliwa, chociaż z pewnością znajdą się tacy, którzy tak właśnie pomyślą, jednak jest to rzecz, o której warto pamiętać. W końcu bardziej niż przestępczymi skłonnościami Bruno zasłynął swoją nieposkromioną charyzmą, co wiele mówi także o nas samych. Wszystkich tych, którzy dali się uwieść (zwieść?) jego urokowi. Przede wszystkim jednak warto sięgnąć po „Przestępcę z zasadami” dlatego, że jest to po prostu znakomita, brawurowa książka, którą czyta się jednym tchem.


A ja dziękuję portalowi Kostnica za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.

Komentarze