Rachel Rising #41 - Terry Moore


ZMARTWYCHWSTANIE RACHEL 41


Przedostatni zeszyt wrzuca bohaterów w decydującą fazę walki z Malusem. I powiem jedno – jak patrzę na to wszystko, wiedząc że powstaje serial na podstawie tego komiksu, nie mogę się doczekać by zobaczyć sekwencje takie, jak te na ekranie.


Rozmowę Rachel z Lilith przerywa pojawienie się w okolicy domu Ma Malai, a to oznacza tylko jedno. Obie kobiety pędzą na łąkę, wołając imię Zoe, by w końcu znaleźć „dziewczynkę” z poderżniętym gardłem. Na szczęście Zoe wciąż jeszcze żyje. Gdy Rachel zajmuje się nią, Lilith rusza rozliczyć się z Malusem.


Problem z tym komiksem jest jeden – Moore zmuszony spadkiem sprzedaży do szybkiego zakończenia rzeczywiście przyspiesza wszystko. Z tej przyczyny misterny plan pokonania wroga, snuty od dawna już, bierze w łeb. Finał – jeśli go nie rozwinie bardziej (czy jednak w jednym tylko zeszycie ma na to możliwość?) – będzie więc rozczarowaniem, chociaż na szczęście najważniejsze wątki (morderca Rachel) pozostają póki co bez naruszenia.


Abstrahując od -tego, klimat, akcja i rewelacyjne ilustracje sprawiają, ze trudno byłoby znaleźć argumenty, które kazałyby mi nie polecić tego zeszytu. Nadal warto i nadal z niecierpliwością czekam na finał.

Komentarze