Maleńka Dorritt - Charles Dickens


WIELKA MAŁA DORRIT


Charles (czy jak ktoś woli: Karol) Dickens to jeden z najważniejszych i najwybitniejszych pisarzy angielskich. Jego postacie i opowieści przeszły nie tylko do historii, ale także na zawsze zadomowiły się w popkulturze i inspirują do dziś, stając się dziełami, które powinien przeczytać każdy szanujący się miłośnik literatury. „Maleńka Dorrit”, którą wznawia właśnie wydawnictwo MG, to kolejna z jego książek, których nie wypada nie znać, poruszająca i serce, i umysł.


Zbliżający się do czterdziestych urodzin Arthur Clennam powraca po blisko dwóch dekadach do Londynu, który opuścił by towarzyszyć ojcu w Chinach. Chce odwiedzić swoją matkę i poznać odpowiedzi na pytanie, które zasiał w nim przed śmiercią ojciec chcąc przekazać jakiś sekret. W ten oto sposób poznaje Arthur ją, Maleńką Dorrit, jak wszyscy nazywają tę dziewczynę. Amy, bo tak jej na imię, na życie zarabia szyjąc u jego matki, na co dzień zaś zamieszkuje niesławne więzienie Marshalsea. Nie, tak niewinna istotka, jak ona niczym nie zasłużyła sobie na skazanie. Los chciał, że w więzieniu osadzono za długi jej ojca, a ona została się nim opiekować. Cóż jednak może wyniknąć ze spotkania Arthura z Amy? I czy może mieć ona jakiś związek z tajemnicą, jaką chciał wyjawić synowi pan Clennam?


Jak zwykle odnajduje Dickens czystość, niewinność i piękno w najgorszym brudzie i biedzie. Jego tytułowa Maleńka Dorrit, jest niczym diament wygrzebany z błota. Promyk nadziei i najlepszych ludzkich cech błyszczący w mroku. Amy ma dobre serce, to tak dobra dusza, która chce pomagać wszystkim. Jednak dziewiętnastowieczny Londyn nie jest miejscem, w którym można spotkać wiele osób podobnych do niej. Nawet pani Clennam daleka jest od portretu przyzwoitej szefowej, na szczęście Artur, z którym Maleńką Dorrit połączy uczucie będzie potrafił okazać człowieczeństwo i uczciwość.


I znów Dickens pokazuje także charakterystyczny dla siebie motyw pieniędzy, które nie dają szczęścia, ukazując w prosto, acz po mistrzowsku napisanej powieści prawdziwe wartości i wytykając nam błędy naszych charakterów i pragnień. Czegoż innego jednak można było się spodziewać, skoro Charles to jeden z najważniejszych moralizatorów literatury? Ale moralizator nienachalny, pobudzający do działania nie na zasadzie grożenia palcem, a wywoływania emocji. Pięknie operujący słowami i posiadający niezwykłą, naiwną, acz naiwną w najlepszym stylu, charyzmę. I konkretny moralny kompas, który czyni jego powieści wartościowymi nie tylko pod względem pisarskiej wielkości, ale także dydaktyzmu.


Polecam więc gorąco każdemu, kto ceni znakomitą literaturę, jakiej obecnie prawie nikt już nie tworzy. Mądrą, wykwitną, ale też i znakomitą dla prostego czytelnika.

Komentarze