Wojtek i Rudy, tom 1: W tarapatach - Piotr Hołod


WOJTEK I RUDY W NIEZŁYM KOMIKSIE


Wszelkie konkursy to doskonała szansa by wyłowić z tłumu młodych zdolnych i pokazać ich szerszemu odbiorcy. Konkurs im. Janusza Christy daje taką możliwość twórcom komiksów dla dzieci, oferując nie tylko konkretne nagrody, ale przede wszystkim okazję wydania własnego pełnego albumu. A oto jeden z takich właśnie albumów – zbiór krótkich humorystycznych opowieści dla dużych i małych.


Poznajcie Wojtka i Radka zwanego Rudym. Wojtek to pełen temperamentu i nieokiełznanej wyobraźni nosorożec, Rudy jest bardziej opanowanym i wyluzowanym łosiem. Obaj się przyjaźnią i wiodą typowe życie uczniów, których szkoła nudzi, a wszelka zabawa pociąga i to jeszcze jak! A dla takich kolegów, jak oni, zabawą może być wszystko! I wszystko także może oznaczać dla nich kłopoty. Ale od czego mają siebie nawzajem?



Na album „Wojtek i Rudy: W tarapatach” złożyły się krótkie, jedno, dwustronicowe zabawne opowiastki, w których dwaj bohaterowie w komiczny sposób interpretują świat, jak i sytuacje, w jakich się znaleźli. Czy są w szkole, czy w domu, pomagają w codziennych czynnościach, czy chcą porzucać się śniegiem, humor ich nie opuszcza. Pod tym względem album Piotra Hołoda przypomina podobne współczesne francuskie komiksy (jak choćby „Sisters”), z tą różnicą, że tu swoje przygody przeżywają mówiące zwierzęta, których jednak jedynie wygląd różni od ludzkich postaci.


Graficznie komiks jest bardzo prosty, acz uroczy. Cartoonowa kreska, stonowane barwy i prostota w wypełnieniu teł kadrów wyglądają mile dla oka i atrakcyjnie dla dziecięcych odbiorców. Spora część humoru bierze się zresztą z grafiki właśnie – od ekspresyjnej mimiki bohaterów, po humor sytuacyjny i slapstickowy. Trochę tu szaleństwa, trochę oczywistości, a wszystko to dobrze ze sobą współgra i zapowiada się ciekawie na przyszłość.


Lubicie polskie komiksy humorystyczne? Sięgnijcie po „Wojtka i Rudego” – czy żeby podarować dziecku, czy też może przeczytać samemu. Porcja rozrywki przydaje się każdemu, niezależnie od wieku.


A ja dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.

Komentarze