Bestia. Studium zła - Magda Omilianowicz


ALBO SIĘ PANI DA WYRUCHAĆ, ALBO JA PANIĄ KIJEM ZABIJĘ


Oto słowa wypowiedziane przez samego „wampira z Bytowa”, swoisty rodzaj podrywu, jaki potrafił zastosować w przypadku swoich ofiar. Mocne? Owszem, ale i książka o nim opowiadająca jest nie mniej mocna. Nie ma więc sensu mówić o niej z lekkością czy łagodnością. Szczególnie, że oprócz relacjonowania, „Bestia” także przestrzega. A jest przed czym – wampir ma szansę już niedługo wrócić na łono społeczeństwa.


Tak, to prawda. Leszek Pękalski, morderca, który przyznał się do zabicia 67 osób skończy odsiadywać swój wyrok w roku 2019. Brzmi nieprawdopodobnie, a jednak. Poza tym jest w tej sprawie coś jeszcze bardziej zdumiewającego: „wampir z Bytowa”, zdaniem specjalistów, będzie zabijał nadal. Kim jest ten człowiek? Jak wyglądały jego zbrodnie? Dlaczego skazany został tylko za jedno morderstwo? Dlaczego w ogóle zaczął zabijać? I jakim był człowiekiem? Magda Omilianowicz zabiera nas na spotkanie z niepozornym, niedomytym człowiekiem, którego upośledzenie umysłowe i proste, że aż prostackie zachowanie czyniło nie obiektem lęków, a co najwyżej niewybrednych żartów. Człowiekiem, którego popęd seksualny odczuwany do osób niezależnie od płci i wieku brał górę nad wszystkim innym, popychając do najgorszych zbrodni.

Człowiekiem, którego śmiało można nazwać największym seryjnym mordercą w dziejach naszego kraju…


Magda Omilianowicz jako pierwsza dziennikarka zbadała sprawę Pękalskiego, rozmawiała z nim, przepytała bliskich i niedoszłą ofiarę, śledczych i wszystkich w całą sprawę zaangażowanych i napisała niezwykłą książkę. Teraz jej „Bestia” powraca po latach w rozszerzonej wersji, przybliżając każdemu przerażające studium choroby psychicznej, ale także i niezwykłego, jak na takie upośledzenie wyrachowania. „…jak ja bym zrobił coś złego, to i tak bym nie poszedł do więzienia, prawda? Ja jestem upośledzony…” – to słowa samego Pękalskiego. Mordercy przekonanego o swojej bezkarności, który przy okazji tak bardzo sam przypominał ofiarę, powtarzając, że jego nie można krzywdzić, że żałowali się go sami policjanci.


Zarazem jednak „Bestia” to opowieść o nakręcającej się spirali patologii i rodzinnych krzywd, spirali przemocy i mentalnego ubóstwa pozbawionego pomocy z zewnątrz. Tragiczne dzieciństwo, jeszcze gorsze życie, brak perspektyw, brak szans, brak nadziei. Zło, które rujnuje życie dziesiątek, setek osób, rodzi się niepozornie, od prostej nastolatki, która nudę w pracy zabijała seksem. Potem dziewczyna życie znieczulać życie musiała wraz z matką alkoholem, znęcając się nad synem i nie potrafiąc nic zyskać od życia. Pękalski-ofiara powoli staje się Pękalskim-oprawcą, a kara jaka dla niego nadchodzi wydaje się być jedynie nagrodą. Bo nie głoduje już, nie musi się martwić o nic, żyje w ciepłym miejscu, regularnie otrzymuje posiłki, a jeśli umie się zachować – a umie – to i ze strony innych skazańców ma spokój.


Omilianowicz snuje opowieść o nim specyficznym językiem, jakim porozumiewał się sam Pękalski. Proste słowa, nietypowy szyk zdania, wiejskie zaciąganie. Przeplata to także innymi perspektywami, inną stylistyką, innym podejściem, ale za każdym razem to, co pisze, robi wielkie wrażenie. Przeraża, budzi emocje, szokuje, nie tylko samymi zbrodniami zresztą, choć te dalekie są od zwykłych zabójstw (nekrofilia, wyziębione na śmierć niemowlę etc.), ale także i panoramą tragedii wypełniających domowe pielesze i wszelkie ośrodki wychowawcze. Oprawcą człowiek się nie rodzi, nawet jeśli ma ku temu predyspozycje, przede wszystkim o jego drodze decyduje życie. Ludzie, krzywdy, zdarzenia. Czasem mały drobiazg może popchnąć do zbrodni, czasem natomiast wystarczyłaby zwykła lalka z sex shopu, by ocalić chociaż jedną ofiarę. Ale kto może to wiedzieć? Kto może przewidzieć? Nikt. Zostaje tylko uważać i mieć oczy szeroko otwarte. A lektura „Bestii” doskonale uczuli każdego czytelnika, który po nią sięgnie.


Polecam bardzo gorąco – obok takiej lektury nie da się przejść obojętnie.

Komentarze