Rachel Rising #42 - Terry Moore



RACHEL ZMARTWYCHWSTAJE PO RAZ OSTATNI


Oto nadeszła ta chwila. Fani wreszcie otrzymali to, czego chcieli. Seria „Rachel Rising” ze względu na sprzedaż musiała przyspieszyć, by osiągnąć finał, ale mimo pewnego pośpiechu w poprowadzeniu ostatnich kilku części, udało się Terry;emu Moore’owi  w satysfakcjonujący sposób zamknąć opowieść.


Malus, główny zły został wreszcie pokonany, zagrożenie zniknęło, pomoc z góry okazała się nieodzowna, a Rachel i Lilith mogą wreszcie złapać oddech. No prawie. Została jeszcze jedna kwestia – kwestia tego kto i dlaczego zabił Rachel. Dziewczyna ma już jednak trop i rusza rozliczyć się z mordercą, nieświadoma, co takiego spotka ją na miejscu…


Udał się ten zeszyt Moore’owi, oj udał. Świetna fabuła, genialny klimat i znakomite rozwiązanie. Aż chciałoby się zacytować słowa mordercy z filmu „8mm”, który po zdarciu maski okazał się zwyczajnym, prostym człowiekiem, pytając przy tym detektywa, który go zdemaskował, czy spodziewał się zobaczyć potwora. Tutaj jest podobnie, ale nie zdradzę tożsamości i motywów oprawcy Rachel. Wprawdzie mam wrażenie, że Moore nieco się zapomniał w minionych częściach i błąd ten powiela – chodzi mi o fakt, że ciało Rachel zwrócone był twarzą do dołu – ale z drugiej strony nieścisłości można dość łatwo samodzielnie wyjaśnić, jeśli nieco przymknie się oko. A warto to zrobić, bo wreszcie całość ułożyła się w piękną, emocjonującą i wzruszającą całość a sam finał…



Cóż, to można było przewidzieć, to było oczywiste. Wiedziałem, że taki będzie koniec i taki też będzie epilog całej opowieści, a jednak nie mogłem się nie wzruszyć i nie mogłem także nie wybuchnąć śmichem. Tragiczny happy end, wesoły tragic end, a może coś jeszcze? Czy to istotne? Liczy się, że zabawa była świetna.


Świetne były także rysunki – tak niewiele czerni, tak mangowa stylistyka, tak nieamerykańskie podejście, a przy okazji takie piękno, taki nastrój i taka siła, że trudno oderwać wzrok. Polecam gorąco.


I mam nadzieję, że ktoś to (a także opus magnum Moore’a, „Strangers In Paradise”) wyda w naszym kraju.

Komentarze