Star Wars: Przebudzenie Mocy. Historia Rey - Elizabeth Schaefer


PRZEBUDZENIE REY


Wraz z „Przebudzeniem Mocy” przebudziło się także zainteresowanie „Gwiezdnymi Wojnami”, a co za tym idzie na rynku pojawiła się cała masa nowych propozycji dla fanów. Jednak poza powieściowymi wersjami filmu oraz komiksowego prologu pojawiła się jeszcze tylko jedna pozycja dodająca coś od siebie do „Przebudzenia…” i jest nią właśnie „Historia Rey”.


Planeta Jakku to miejsce niegościnne, pustynny świat, w którym ciężko znaleźć jedzenie i równie ciężko się utrzymać. Tutaj mieszka jednak młoda Rey, dziewczyna, która zarabia zbierając złom na cmentarzysku wraków imperialnych statków. Rey wciąż ma nadzieję, że rodzice, którzy zostawili ją tu w dzieciństwie, rodzice, których nawet nie pamięta, pewnego dnia powrócą, chociaż nie ma na to większych szans. Jednocześnie marzy też o czymś jeszcze – o byciu pilotem. Jej życie wydaje się jednak przewidywalne do bólu, skazane na powtarzanie wciąż tych samych czynności, ale oto pewnego dnia wszystko ulega zmianie za sprawą małego, uroczego robota BB-8, który trafi w jej ręce. Jedyne, co Rey dowiaduje się o nim to tyle, że ma tajną misję do wykonania. Co to oznacza w praktyce, okaże się bardzo szybko, a młoda dziewczyna znajdzie się w samym środku gwiezdnej wojny pomiędzy siłami dobra i zła…


„Historia Rey” to nic innego, jak fabuła „Przebudzenia mocy” opowiedziana z perspektywy jednej tylko, tytułowej bohaterki. Ale trzeba przyznać, że jest to najciekawsza bohaterka najnowszej odsłony gwiezdnej sagi, stanowiąca na pierwszy rzut oka lustrzane odbicie Luke’a Skywalkera, wiodącej postaci pierwszych trzech części, by po głębszym poznaniu stać się nie tylko połączeniem cech jego, Lei i Amidali, ale też i samodzielną, charakterną postacią.


Można filmowemu „Przebudzeniu mocy” zarzucać stworzenie scenariusza na zasadzie skopiowania wątków z wcześniejszych filmów i złożenia ich w podobną całość, ale jednak trzeba przy okazji zauważyć, że to i tak bardzo dobra historia. Historia ze swoim klimatem, ciekawymi pomysłami i ciągłym puszczaniem oka do fanów cyklu. I ta sama opowieść znalazła się tutaj właśnie, uzupełniona o kilka nowych scen i mnóstwo grafik stanowiących filmowe kadry przetworzone na rysunki. Wszystko to zostało oczywiście napisane prosto i lekko, typowo dla dzieci, ale wszyscy miłośnicy „Gwiezdnych wojen”, nawet ci starsi, znajdą tu coś dla siebie.


Lubicie „Star Wars”? Sięgnijcie, bo warto.


A ja dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.

Komentarze