Krwawnik 2. Opowiadania z pozornie martwej strefy


SIEDEMNAŚCIE KROPLI KRWI


Nadeszła jesień, zbliża się październikowa pora, a skoro październik to i Halloween. Jak co roku na miłośników horroru czeka więc wiele mocnych wrażeń, a portal Kostnica nie zapomniał o swoich miłośnikach. Po ponad dwóch latach od publikacji tomu pierwszego ukazuje się wreszcie „Krwawnik 2”, zbiór opowiadań grozy napisanych zarówno przez znanych i cenionych autorów, jak i zdolnych debiutantów. Na miłośników literackiego strachu czeka więc cała gama różnorodnych tekstów wzbogaconych o bonus: ponad czterdziestostronicowy komiks.


Na ponad 230 stronach niniejszej publikacji zabrała się grupa osiemnastu twórców, żeby przedstawić co ich zdaniem znaczy słowo „lęk”. Czym w ich mniemaniu jest koszmar i strach. Niejednokrotnie zmieszany z jakże bliskim mu humorem. Rogata bestia biegająca po ulicach, domowe problemy mające w końcu szansę na rozwiązanie, nawiedzony samochód, demoniczne siły… Pomiędzy pierwszą a czwartą stroną okładki „Krwawnika 2” kryje się bardzo wiele.


Można powiedzieć, że wychowałem się na horrorach. Groza towarzyszyła mi od dzieciństwa, od chwil, kiedy przez zasłaniające oczy palce podglądałem pojedyncze odcinki „Z archiwum X”. W nastoletniości odkryłem uroki slasherów i slash teen movie, a wkrótce potem sięgnąłem po pierwsze dorosłe książki – Mastertona, Kinga i Koontza. Polskiej grozy natomiast uczyłem się na magazynach zawierających opowiadania, dlatego „Krwawnik” budzi we mnie jakąś taką sentymentalną nutę. Krótkie, różnorodne teksty, które czasami są pełnoprawnymi horrorami, a czasem o horror zaledwie się ocierają są czymś, co lubię, cenię i po co chętnie sięgam. Bo choć nie oferują tak długiej zabawy, jak powieści, rozczarowanie z trafienia na zły tekst jest również mniejsze. „Krwawnik 2” pod względem jakości trzyma całkiem niezły poziom. Oczywiście są w nim teksty wyróżniające się, a do tych najlepszych zdecydowanie zaliczają się komediowy „Porror” Dąbrowskiego (Adolf, którego natura nie obdarzyła urodą, postanawia stracić cnotę niemalże za wszelką, nawet magicznych rytuałów, cenę), „Samogon” Pauliny Król (pędzący bimber Heniek przypadkiem odkrywa, że pewien najwyraźniej nieistniejący gatunek ćmy, który wpadł do trunku nadaje mu niesamowity posmak) i „Wzór” Radeckiego (główny bohater wpada w fascynację wzorem, w jaki układają się pieprzyki na ciele jego dziewczyny).


Zbiór zamyka wspomniany już komiks, „Ostatni ciepły dzień tej jesieni”, traktujący o zbiorowym samobójstwie całej ludzkości i dwójce kosmicznych cieciów, którzy pozostając na unoszącej się w przestrzeni stacji, stają się świadkami tego wydarzenia. Jednakże z racji faktu, iż jestem autorem tej graficznej opowiastki, pozwolę sobie pominąć jej ocenę.


Natomiast wracając do całej reszty „Krwawnika 2” to jest to pozycja godna polecenia miłośnikom rodzimych opowiadań grozy. Jeśli więc należycie do tej grupy, sięgnijcie. To książka dla Was.


Ja natomiast dziękuję Kostnicy za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji. A poniżej zamieszczam stronę z komiksu, która nie znalazła się w „Krwawniku”.

Komentarze