Mój Kucyk Pony: Przyjaźń to magia, tom 7 - Katie Cook, Andy Price


SŁODKI, SŁODSZY, KUCYK!


Ta seria jest tak słodka, że można dostać od niej cukrzycy. Zawartość cukru w kucykach jest bowiem większa, niż w samym cukrze. Dodajcie do tego całą paletę soczystych, jaskrawych barw, rozmiękczającą serce mimikę i zniewalającą z nóg dawkę uroku połączonego z humorem i będziecie mieli jako takie pojęcie o tym, co „My Little Pony: Przyjaźń to magia” ma do zaoferowania. Ale pamiętajcie – Kucyki i tak nie raz Was zaskoczą!


W najnowszym, siódmym tomie ich przygód, znalazły się dwie krótsze opowieści. W pierwszej z nich, zatytułowanej „Dobry, zły i kucyki” nasze słodkie i urocze bohaterki wybierają się na dziki zachód. Co pchnęło je w drogę na tak niegościnne tereny? Wujeczny pradziadek Applejack, Chili Pepper, prowadzi w Center Creek Ranczo Bronco. A przynajmniej prowadził, bowiem dobrze prosperująca hodowla ostrych papryczek w chwili obecnej pozostaje bez nadzorcy, od kiedy Chili zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. Applejack wraz z przyjaciółkami przybywa zająć się interesem i wyjaśnić całą sprawę. Na miejscu szybko okazuje się, że za zaginięciem wujecznego pradziadka pomarańczowej kucyczki może stać Longhorn, herszt terroryzujących miasto Rogatych Złodziei. Na nasze bohaterki czeka więc wiele przygód, niebezpieczeństw i… ostrych papryczek!

W drugiej opowieści, „Zemsta Everfree”, kucyki miło spędzają czas na pikniku, ale jak wiadomo wszystko ma swój kres. Sielankę przerywa spotkanie uciekającej Zecory, którą ścigają patykowilki. Wprawdzie nasze bohaterki szybko radzą sobie z tym zagrożeniem, ale Zecora przynosi złe wieści. Kiedy była w domu, zaatakowały ją cierniste pnącza, niszczące wszystko na swojej drodze. Las Everfree przegnał ją, a co gorsza pnącza zbliżają się teraz do Ponnyvile…

 

„Dzieci kwiaty”, tak zatytułowano drugi rozdział „Zemsty Everfree” i trzeba przyznać, że hasło to dobrze oddaje część klimatu, jaki panuje w Ponyville – klimatu barwnego, soczystego, pełnego natury i kwiecia, ale czasami także i nieco psychodelicznego. Przede wszystkim jednak panuje tutaj dobry humor i humor także seria bardzo dobrze poprawia. Te dowcipy, te żarty, ta mimika… Dziecięcy odbiorcy otrzymują tutaj dużo przygód, dobrej zabawy i szybkiej akcji, starsi czytelnicy znajdą mnóstwo tzw. easter eggów, stanowiących puszczanie oka dla znających filmy, książki, komiksy czy ogólnie pojmowaną popkulturę. Wyłapywanie tych smaczków to jedna z najlepszych rzeczy, jakie mają do zaoferowania „My Little Pony”, ale przecież nie jedyna, o czym mam nadzieję przekonałem Was powyżej.


Rysunki w komiksie są oczywiście takie, jak jego treść. Słodkie, obłe i urocze. Wspomniana już mimika potrafi rozbroić, a easter eggi kryją się także w detalach tła. Wprawdzie mniej jest ich w tym tomie, ale zabawa nadal jest znakomita i warta polecenia zarówno dużym, jak i małym. Dlatego też jeśli lubicie cukierkowo słodką, ale wcale przy tym nie głupią i dobrze podaną zabawę, na pewno się nie zawiedziecie. Sięgnijcie więc.

Komentarze