Charlie Ciuch-Ciuch - Beryl Evans (Stephen King), ilustracje: Ned Dameron


STEPHEN KING DLA DZIECI


Kiedy pod koniec minionego roku dowiedziałem się o wydaniu w Stanach książki „Charlie Ciuch-Ciuch” pomyślałem „Super sprawa, ale kto to wyda w naszym kraju?” Na szczęście moje obawy okazały się bezzasadne i już 21 marca nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka ukaże się ta właśnie publikacja. Co jest w niej takiego niezwykłego? Miłośnicy prozy Stephena Kinga wiedzą doskonale, bo chociaż na okładce widnieje nazwisko Beryl Evans, prawdziwym autorem „Charliego…” jest nie kto inny, jak właśnie Król Grozy z Maine. Do tego sama historia mocno związana jest ze światem Mrocznej Wieży, a jednocześnie nadaje jako propozycja dla młodych czytelników.


Bohaterem książeczki jest poczciwy maszynista Bob Brooks, który pracuje w przedsiębiorstwie kolejowym Mid-World, jeżdżąc na trasie z St. Louis do Topeki. Pewnego dnia ze zdumieniem odkrywa, że ciągnąca skład lokomotywa Charlie Ciuch-Ciuch jest w rzeczywistości żywa i szybko się z nią zaprzyjaźnia. Ich relacje znaczą dla niego wiele, bo po śmierci żony pozostał sam. Jednakże wkrótce wszystko się zmienia. Mid-World odstawia Charliego na boczny tor, a w trasę wypuszcza Burlingtona Zephyra z silnikiem diesla – prawdziwy cud techniki. Czy to oznacza, że od teraz żywa lokomotywa będzie niszczała zapomniana przez przedsiębiorstwo i świat czy może nadejdą jeszcze dla niej szczęśliwe dni?

 

Pierwotnie „Charlie Ciuch-ciuch” był częścią trzeciego tomu „Mrocznej Wieży” zatytułowanego „Ziemie jałowe”. Książkę o jego losach czytał Jake Chambers, a analogiczna do niego postać pociąg Blaine był jednym z najistotniejszych bohaterów. Co warto zauważyć autorką tej wydanej w roku 1942 fikcyjnej publikacji był Beryl Evans, jednakże jej alternatywną wersję ze świata Rolanda stworzyła Claudia y Inez Bachman (dla niewtajemniczonych żona Richarda Bachmana, literackiego pseudonimu Stephena Kinga). Jak więc widać po powyższym niniejsza książeczka to nie jeszcze jedna publikacja dla dzieci, a coś, co, choć nadaje się dla nich, prawdziwej przyjemności dostarczy dorosłym fanom Króla Horroru. Ci wprawdzie jej treść znają już doskonale, nie mniej możliwość zobaczenia jej w pełni ilustrowanej, stylizowanej na autentyczną edycji stanowi nie lada gratkę. Szczególnie, że przecież sama opowieść przesycona jest detalami odnoszącymi się do „Mrocznej Wieży”.


Ciekawy jest też rozdźwięk pomiędzy tekstem a ilustracjami. Fabuła „Charliego…” to prosta, dziecinna opowieść o przyjaźni i przezwyciężaniu trudności, jednakże tak, jak to sobie wymyślił King ilustracje pokazują tytułowego bohatera, jako posiadacza upiornego uśmiechu. Do tego przewożone przez niego dzieci krzyczą w przerażeniu, a nie z radości, jak mogłoby się wydawać. A jednocześnie mamy tu do czynienia z grafiką dziecięco cartoonową i bardzo barwną, chociaż zachowującą żółtawą tonację, jaka kojarzy się z ziemiami jałowymi.


W skrócie znakomita robota, której nie może zabraknąć na półce żadnego miłośnika prozy Kinga. Pięknie wydana stanowi przyjemny dodatek, a kto wie czy i nie wstęp dla dzieci do fascynujących krain autora z Maine. Polecam gorąco.

Komentarze