Ksin na Bagnach Czasu - Konrad T. Lewandowski


ZAGUBIONY W CZASIE


Saga o Kotołaku to zdecydowanie jedna z najlepszych polskich serii fantasy. Kiedy Konrad Lewandowski 26 lat temu wydał jej pierwszy tom był zaledwie debiutantem, utalentowanym, ale nie do końca panującym nad literacką materią. Dlatego też po ponad dwóch dekadach rozpoczął pracę nad wznowieniem opowieści o Ksinie, poprawionym i opowiedzianym zgodnie z chronologią zdarzeń. I był to strzał w dziesiątkę. Cykl nabrał wreszcie właściwych kształtów, w pełni wykorzystując różne wcześniej nieeksploatowane elementy, a teraz, po trzech latach publikacji w końcu pojawia się ostatni tom. Lewandowski rozwija w nim do formy powieści wątki znane z opowiadania „Ludzkie ciepło”, w świetnym stylu kończąc swoją i naszą przygodę z Kotołakiem.


Ksin i jego ludzie dotarli do celu wędrówki i zamieszkali nad brzegiem Morza Czasu. Miasto Amarsin, nazwane tak na cześć królewskiej pary, to miejsce niezwykłe, jego mieszkańcy mają pod dostatkiem wszystkiego, czego tylko potrzebują, a wszelkie niezwykłości dziejące się na Bagnach Czasu nie wydają się nieść szczególnego zagrożenia. Ludzie nauczyli się wykorzystywać specyfikę miejsca, w którym podstawowym wymiarem jest czas do własnych celów, tu plony rosną w ciągu tygodnia, morze wyrzuca mnóstwo przydatnych przedmiotów… Raj? Utopia? Ksin czuje to zupełnie inaczej i nie chodzi tylko o fakt, że nie ma tutaj czym rządzić. Zastały stan rzeczy rozleniwił ludzi, na domiar złego pozostaje otwarta kwestia poprzednich koczowników, którzy znaleźli to miejsce. Nie powrócili z wieściami o nim, a zarazem nie ma tu ich ciał. Wprawdzie w przestrzeni już dalej udać się nie mogli, jednak w czasie to zupełnie inna sprawa. Póki co jednak ważniejsze rzeczy zaprzątają głowę Ksina. Jego małżonka jest w ciąży, powinno już dojść do rozwiązania, jednak klątwa przeszła na dziecko i powoli dokonuje się jego przemiana w łonie matki. Do tego siostra królowej musi zmagać się z równie długo trwającym stanem błogosławionym, bowiem nie może urodzić przed żoną Kotołaka. Wkrótce pojawia się sposób rozwiązania obu problemów, ale jak zawsze ma on swoją cenę. I to bardzo wysoką.


Pierwotna Saga o Kotołaku (że określę ją takim właśnie mianem), ukazywała się w latach 1991-2006 i zamknęła się na pięciu tomach. Rok później Lewandowski w magazynie „Fantastyka: Wydanie specjalne” opublikował opowiadanie stanowiące zwieńczenie opowieści. Historia ta lepiej sprawdza się jednak jako pełnoprawna powieść. Tak, jak to było w przypadku poprzednich książek o Kotołaku, tak i tu autor w pełni wykorzystuje jej fabularne możliwości. Najciekawsza jest oczywiście sama koncepcja miejsca, które mierzy się nie odległością, a czasem, pod pewnymi względami przypomina ona to, co widzieliśmy w zaświatach w trzecim tomie „Diabłu ogarek” tego pisarza.  Podobieństwa kończą się jednak na wykorzystaniu niezwykłych właściwości obu miejsc wbrew ludzkiej percepcji, reszta to zupełnie nowe, fascynujące pomysły, którym warto przyjrzeć się bliżej.


Mocną stroną powieści Lewandowskiego jak zwykle pozostaje ich lekkość stylu. Jest prosto, jest z humorem, nie znajdziecie tu literackich fajerwerków czy głębi, ale tym bardziej nie zostaniecie zanudzeni. Poza tym w pisarstwie autora nie czuć płytkości, jaka cechuje większość rozrywkowych pozycji dostępnych na rynku. W skrócie, warto Ksina poznać.

Komentarze