Dom nie z tej ziemi - Małgorzata Strękowska-Zaremba


DZIEWCZYNKA, KTÓRA ŚLEDZIŁA DOM


Sięgając po tę powieść nie byłem jej do końca pewien, jednak coś w opisie przyciągnęło moją uwagę i nie pozwalało przejść obok niej obojętnie. Trudno jest mi do końca jasno powiedzieć co, ale zarówno treść brzmiała ciekawie, jak i okładka kusiła obietnicą lektury utrzymanej w klimacie niezapomnianych książek z czasów PRL-u. I rzeczywiście. „Dom nie z tej ziemi” to urocza, ciepła i ciekawa powieść dla młodych ciałem, jak i duchem.


Daniel poznaje Marysię w dość niecodziennych okolicznościach. Tak właściwie to wpada na nią, kiedy ta siedzi w krzakach i obserwuje dom znajdujący się po drugiej stronie ulicy. A właściwie nie obserwuje tylko śledzi. Jak można śledzić budynek? Chłopiec nie jest w stanie sobie tego wyobrazić i ma rację, zwykłego domu nie można byłoby śledzić, jednak ten zwykły nie jest, o nie. Daniel na początku nie wierzy w słowa nowej koleżanki, bardziej ciekawi go ona sama, coś ciągnie ich do siebie, a fakt, że są tutaj w pewnym stopniu nowi tylko działa na korzyść tej znajomości. Wkrótce jednak przekonuje się, że nie tylko oczy Marysi kryją w sobie tajemnice. Dom, który śledzi dziewczyna, dom, który według jej opowieści nie został zbudowany a urósł niby roślina, nie rzuca cienia. Kolejne odkrycia potęgują tylko zaskoczenie. Bo jak wyjaśnić to, że deszcz pada wszędzie, ale nie na sam budynek, a na dodatek w środku dzieją się jeszcze dziwniejsze rzeczy? Na zewnątrz zresztą też, a dom nie z tej ziemi potrafi – i chce – dobrze ukrywać swoje tajemnice.


Twórczość Małgorzaty Strękowskiej-Zaremby poznałem przy okazji sympatycznej książki pt. „Wakacje z krową, czołgiem i przestępcą”,  muszę jednak powiedzieć, że „Dom nie z tej ziemi” okazał się doświadczeniem ciekawszym nawet, niż ta publikacja. Nie chodzi tutaj o akcję czy dużą ilość zdarzeń, których w najnowszej powieści autorki nie znajdziecie wiele, chodzi o konkretny, ciekawie poprowadzony pomysł, lekki, sielankowy, choć napiętnowany niepewnością klimat i bohaterkę, która jest tak po ludzku niekonsekwentna i zmienna, że trudno jej nie polubić. Daniel gubi się w jej humorach i zachowaniu, Marysia raz zachęca go do wspólnego działania, innym razem odpycha zupełnie, jakby nie chciała znać. Jej określenia na wszystko mają w sobie dużo uroku, tak samo jak sposób wyrażania się dziewczynki.


Czy jest w tym wszystkim coś na minus? Nie tak do końca, choć jeden z fragmentów przesunąłbym w czasie. Opis oczu Marysi lepiej brzmiałby, gdyby nastąpił po tym, jak Daniel dostrzega w nich odbicie domu, ale to jedynie drobiazg. Cała reszta, łącznie ze stylem, to znakomicie napisana, dobrze poprowadzona i mądra przygoda. U młodych odbiorców rozpali wyobraźnię, u starszych przypomni ich własne dzieciństwo, warto więc ją poznać i odkryć tajemnicę niezwykłego domostwa. Polecam.

Komentarze