Pokusa Cienia - Jon Sprunk


KUSZĄCY CIEŃ


Miłośnicy fantasy, choć gatunek swoimi korzeniami sięga połowy dziewiętnastego wieku, szczególnie w ostatnich latach nie mają powodów do narzekań. Kolejne powieści, jak przysłowiowe grzyby po deszczu, pojawiają się na rynku, a autorzy nie zwalniają tempa rozciągając je od razu do pełnoprawnych serii. Jon Sprunk nie wyróżnia się może na tle innych pisarzy, jednak jego Trylogia Cienia to lekka, sprawna i przyjemna w odbiorze lektura, która spodoba się miłośnikom fantastyki.


W kraju źle się dzieje. Cień wojny zbiera się nad ziemiami, a Liovard leży w samym sercu ciemności. Thanowie zbierają się na wiecu, żeby podjąć decyzję, co zrobić. Trudno jest im jednak znaleźć porozumienie.

Tymczasem Caim, płatny zabójca, równie dobrze walczący bronią, co władający swoimi mocami, musiał porzucić swoje dotychczasowe życie i zmienić wszystko. Nadal ma się całkiem nieźle, jednakże nie jest już na szczycie. Jakby tego było mało, przeszłość daje o sobie znać, a Caim wyrusza by odkryć co stało się z jego bliskimi. Tak dowiaduje się o istnieniu władanej przez Cienia krainie, a kuszony przez wroga zostaje wmieszany a konflikt, z którym nie chciałby mieć nic wspólnego. Czy uda mi się poznać prawdę o zaginionej rodzinie? I do czego doprowadzi go i cały kraj obecna sytuacja?


Jaka jest Trylogia Cienia każdy już chyba widzi; wystarczy w końcu przeczytać opis, by wiedzieć czego się spodziewać. W samej fabule także nie ma większych zaskoczeń, ale jest to, co miłośnicy fantasy lubią – dobre wykorzystanie doskonale znanych schematów, które zawsze dostarczają porcji niezłej rozrywki. Sprunk nie szuka sposobu na przełamanie czy odświeżenie konwencji, ale i nie o to tutaj chodzi. „Pokusa Cienia” to już z założenia lekkie, przygodowe fantasy spod znaku magii i miecza i na tym polu sprawdza się, jak należy. Silny główny bohater, któremu daleko jest do bycia wzorem cnót (za to posiadający zdolność szybszego gojenia się ran, co przekłada się na widowiskowe, krwawe pojedynki), ciągłe zagrożenie, gęsto ścielący się trup. Na zagadkę i wielkiego złego także znalazło się miejsce.


Całość natomiast została napisana lekko, prosto i skutecznie. W korekcie zdarzają się potknięcia, to prawda, ale nie przeszkadzaj one w lekturze. Autor bawi się tą powieścią, realizuje marzenia każdego nastoletniego czytelnika fantasy o niezwykłej przygodzie i byciu dzielnym wojownikiem, a odbiorca czerpie z tego całkiem sporo przyjemności. I chociaż nie jest to wielka literatura, nawet w swoim gatunku, miłośników tej odmiany fantastyki z pewnością zadowoli, dostarczając konkretnej, niezobowiązującej rozrywki na kilka długich wieczorów. „Pokusa Cienia” potrafi skusić, a że trzeci tom także nie zawodzi, warto jest poświęcić chwilę tej serii.

Komentarze