Ściana Burz - Ken Liu


FANTASTYCZNE DARY


„Królowie Dary”, pierwszy tom „Pod Sztandarem Dzikiego Kwiatu” okazał się bardzo ciekawym przykładem ciężkiego, przyziemnego fantasy osadzonego w realiach, jakie cenię. Dlatego też na ciąg dalszy czekałem, jak na niewiele powieści z tego gatunku. I nie zawiodłem się. Ken Liu, pochodzący z Chin pisarz amerykański, po raz kolejny udowodnił, że rozliczne wyróżnienia jakie zdobył nie były jedynie kwestią przypadku czy chwilowej mody.


Kiedy poznaliśmy Kuniego Garu nie miał w sobie zbyt wielu zadatków do wielkości. Łagodnie powiedziawszy: w końcu nie bywał widywany trzeźwy, wiódł żywot hulaki i nie bał się korzystać ze swojego zawadiackiego uroku, któremu trudno było się oprzeć. Jakby tego było mało wszelkie pozytywne cechy ukrywał tak, by nikt nie mógł powiedzieć o nim nic dobrego. A jednak teraz Kuni, znany pod dworskim przydomkiem jako Ragin, jest cesarzem Dary i stara się jak najlepiej rządzić swoim cesarstwem i dbać o potrzeby ludu. Niestety już wkrótce wszystko się zmieni. Kiedy bowiem na jedną z wysp przybywa tajemniczy Lyucu, a wraz z nim zjawiają się skrzydlate bestie, wybucha chaos. Sytuacja z każdą chwilą robi się coraz trudniejsza, a gdy dodatkowo sam Kuni będzie musiał stawić czołu fałszywym oskarżeniom i zdradzie, wydaje się, że nie ma już nadziei. Na szczęście są jeszcze jego dorosłe dzieci, które chciałyby zapisać się w historii. Niestety to, co nadchodzi przerasta wyobraźnię każdego…


Ken Liu potrafi zaciekawić – i to już samym blurbem książki. Z blurbem jest jednak jak ze zwiastunem filmowym, zawsze zawiera to, co najlepsze z całości, a efekt bywa bardzo różny. Na szczęście „Ściana burz” potrafi sprostać oczekiwaniom, jakie rozbudza opis. Co ważniejsze jednak w satysfakcjonujący sposób kontynuuje „Królów Dary”, a nie było to łatwe zadanie. Sequel zawsze stoi na z góry straconej pozycji, z założenia nie maże mieć bowiem już tej świeżości co oryginał, a „Królowie…” mimo wszystko miały jej sporo. Nie za dużo na szczęście, dlatego w drugim tomie nie odczujecie jej braku. Dostaniecie natomiast dużo akcji, realizm, ciekawych bohaterów i władzę. Kwestie władzy są zresztą kluczowe dla „Pod Sztandarem Dzikiego Kwiatu”, bez nich ta historia byłaby o wiele uboższa. Na szczęście autor wiedział, czego chce i jak to dobrze wykorzystać.


„Ściana burz”, jak i poprzedni tom, napisane są znakomicie, z odpowiednią wagą i literackim wyczuciem. Nie jest to pusta, prosta przygoda, a bardzo dobrze napisana przyziemna, realna opowieść, która spodoba się miłośnikom „Gry o tron” czy „Opowieści z Meekhańskiego Pogranicza”. Ken Liu pisze o wymyślonych światach i czasach, jednak robi to w sposób tak prawdziwy, że równie dobrze mogłaby to być nieznany rozdział naszej historii. Jeśli więc lubicie takie klimaty, cenicie je bardziej, niż przepełnione magią, efekciarskie, ale nie efektowne opowieść, ta seria to coś dla Was. Polecam zatem.

Komentarze