Hideout - Masasumi Kakizaki


JASKINIA STRACHU


Jeżeli chodzi o horrory, nikt nie robi ich tak, jak Japończycy, nieważne czy chodzi o filmy, powieści czy komiksy. Pochodzący z kraju kwitnącej wiśni twórcy, za który z licznych podgatunków grozy by się nie wzięli, wyciskają z nich to, co najlepsze. Świetnie czują się w klasycznych starszakach opartych na wyłaniających się z mroku postaciach i dziwnych, niepokojących odgłosach, znakomicie potrafią też odnaleźć się w krwawych, szokujących dziełach. „Hideout” znajduje się na styku różnych światów – mamy tu krwawe sceny, zdeformowane postacie, rzeczy czające się w mroku i wątki obyczajowe. A wszystko to w smakowitym, realistycznym opracowaniu graficznym, które buduje znakomity klimat.


Tak to się zaczyna. Coś dziwnego przemyka w mroku, słychać skrobanie, z ciemności wyłaniają się przerażające, wytrzeszczone oczy… Czujesz lęk, chcesz uciekać, ale najgorsze dopiero przed tobą.

Pisarz Seiichi Kirishima przyjeżdża wraz z żoną na tropikalną wyspę. Od roku nie układa się między nimi najlepiej, chce więc rozwiązać dręczące ich związek problemy i zacząć wszystko od nowa, nic jednak nie układa się tak, jak powinno. Żona już go nie szanuje, najpewniej także nie kocha, wciąż obwinia o śmierć ich dziecka. Seiichi chce wybrać się nad wodospad dla zakochanych, jednak ta wyprawa także daleka jest od tego, co sobie po niej obiecywali. A może jednak nie? W ulewnym deszczu, na terenach pełnych szczątków ludzi, które wciąż gdzieś tu leżą po dawnej bitwie, nie trudno jest ukryć zwłoki. Seiichi postanawia zabić żonę i rozpocząć nowe, wolne od problemów i koszmarów życie. Kiedy w końcu dopada ją w znajdującej się w dziczy jaskini, los wydaje się przesądzony. Dobrze zadany kluczem cios potrafi rozwiązać tak wiele kłopotów… Jednak w jaskini coś się czai. Coś, czego wytrzeszczone oczy lśnią gdzieś w mroku. I czekają…

 

„Hideout” nie jest horrorem o zawiłej, wymagającej fabule. Cała jego groza i siła opiera się na znakomitej, mrocznej stronie graficznej, która z miejsca przykuwa uwagę i odpowiada za budowanie całego klimatu opowieści. Masasumi Kakizaki maluje przed naszymi oczami zalane deszczem, nocne scenerie, klaustrofobiczne wnętrze jaskini, zatopione w ciemności wejścia, zdeformowane postacie, lejącą się krew… A wszystko to realistycznie, z mnóstwem detali i zabawą światłem i cieniem, mocno czerpiące z klasyki grozy. Nie brak tutaj także wpływów Stephena Kinga, do uwielbienia którego autor sam się zresztą przyznaje oraz zwykłej, prostej i szczerej fascynacji horrorem jako takim.

 

Całość spodoba się więc każdemu, kto dzieli z autorem jego zainteresowania. Szczególnie, że również fabularnie manga została poprowadzona bardzo dobrze. Nie brakuje więc zaskoczeń, bohaterowie są ciekawi, czasem nam bliscy, czasem demoniczni, nie brak też nuty bardzo łagodnej erotyki. Jeżeli lubicie dobre, mocne horrory, sięgnijcie koniecznie. Warto.

Komentarze