Bardo #1: Stolp - Daniel Odija, Wojciech Stefaniec


CO ZAKWITŁO, MUSI ZWIĘDNĄĆ


Po serii albumów obyczajowych i biograficznych, Nowy Komiks Polski zmienia nieco klimaty. Najnowsza publikacja wydana w jego ramach to thriller science fiction, nieco postaopkaliptyczny, mocno cyberpunkowy, brudny i bliski zarazem naszej rzeczywistości. A jednocześnie podąża ścieżką, którą wytyczyły jego poprzednicy z NKP.


Mrowisko fanatyków hormonalnej karuzeli, psychoorganicznych ulepszaczy i genetycznych przyszłościowców. Oto Bardo, jedyne miasto, które ocalało po wielkim potopie. Doszczętnie zniszczone, zostało odbudowane przez tych, którzy przetrwali kataklizm. Jego mieszkańcy przez wieki byli samowystarczalni, tworzyli i niszczyli, miasto rosło tak szybko, jak jego zaludnienie, aż osiągnęło swój obecny kształt. Teraz Bardo jest równie kolorowe, co brudne. Narkotyk nazywany Styksem pobudza mózg, ale wypala ludzkie wnętrzności, dzieci są tutaj rzadkością i jakby tego było mało, ktoś porywa te nieliczne z nich, jakie można jeszcze spotkać. A gdzieś pomiędzy tym wszystkim jest on, Stolp, mężczyzna, który pewnego dnia widzi świecącego, latającego chłopca, na molu samobójców zmieniającego się w… rybę.


Powyższy opis fabuły „Stolpa” może i brzmi dziwnie, ale taki właśnie jest ten komiks. Z jednej strony realistyczny i przyziemny, z drugiej oniryczny, graniczący ze snem szaleńca, przeciąga nas po zaułkach Bardo, ukazując osobliwy świat, w którym każdy może modyfikować swoje ciało wymieniając jego elementy, drukować wirtualne hologramy zwierząt i ludzi i obstawiać dzienne ilości zgonów, gwałtów czy orgazmów. Świat, w którym nie pamięta się drzew ani prawdziwego jedzenia, zastąpionego przez wszędobylskie tabletki. Świat, który kwitnie i więdnie. A właściwie to gnije – i to za życia.
 

I taka jest też atmosfera tego albumu. Brudna, przepełniona seksem i przemocą, dziwnie duszna i przytłaczająca czytelnika. Daniel Odija, autor m.in. „Ulicy” i „Kroniki umarłych”, dwukrotnie nominowany do nagrody Nike pisarz, stworzył intrygujący, choć chaotyczny scenariusz, w którym nic nie jest do końca oczywiste. Dialogi i monologi w „Stolpie” są rozbudowane, styl bogaty, czasem może nazbyt kwiecisty, ale pasujący do całości, a Odija nie stroni od ważkich pytań. Pytań o naturę człowieka, tego, dokąd zmierza nasz świat i im podobnych, doskonale znanych z dzieł science fiction. Czy są odkrywcze? Nie, niemniej bez nich ta opowieść nie byłaby pełna.


Siłą albumu nie jest jednak jego fabuła, a wspaniałe ilustracje Stefańca. Brudna, mroczna kreska idealnie pasuje do samej opowieści, balansując na granicy realizmu i sennych fantazji podlanych narkotycznymi wizjami. Do tego dochodzi bogata, ale stonowana paleta barw, która podkreśla kolorowy brud świata Bardo i robi duże wrażenie.


Jako całość, „Stolp” to ciekawy eksperyment, który wraz z kolejnymi tomami ma szansę rozwinąć się w coś fascynującego. Co z tego ostatecznie wyniknie, trudno orzec, ale wiem, że po pierwszą część warto jest sięgnąć. Dlatego też jeśli lubicie podobne klimaty, polecam ją Waszej uwadze.

Komentarze