Czerwony Kapturek - Vojtěch Kubašta


BAŚNIOWA KLASYKA


Oto książeczka, której nikomu nie trzeba przedstawiać. Historię Czerwonego Kapturka zna w końcu każdy i to od najmłodszych lat, a najróżniejsze wariacje na jej temat powstają od lat i najwyraźniej nie prędko przestaną. Dlaczego więc spośród setek dzieł, zarówno książkowych, filmowych, jak i wszelkich innych, warto zainteresować się właśnie tym konkretnym? Ponieważ dzieło Vojtěcha Kubašty, chociaż znajduje się obecnie wśród wydawniczych nowości, to absolutna klasyka i to taka, w najlepszym wydaniu. Ale co to dokładnie oznacza?


Zacznijmy może od samej treści. To właściwie tylko formalność, bo Kapturka, jak wspomniałem zaledwie chwilę temu, każdy zna. Bajka ta opowiada o losach dziewczynki, która ze względu na swój czerwony strój doczekała się tytułowego przydomka. Ponieważ jej babcia jest chora, Kapturek wybiera się z koszyczkiem pełnym smakołyków do staruszki, a że droga wiedzie przez las, można spodziewać się niebezpieczeństw. Choćby groźnego wilka, który tylko czyha by pożreć małą dziewczynkę…


Co jest takiego klasycznego w tym wydaniu, poza samą bajką oczywiście? Sposób wykonania całość. Sposób, jaki pamiętam z książeczek, na których sam się wychowałem. Ten „Czerwony Kapturek” zresztą pochodzi z tamtego właśnie okresu, a niniejsza edycja jest wznowieniem, na które czytelnikom przyszło czekać ponad trzydzieści lat. Ale na takie książki czekać jest warto, wychowały w końcu wiele pokoleń i wychowają kolejne, nie zestarzały się bowiem ani odrobinę, a w nich samych tkwi pewna ponadczasowa siła i magia, której nie mają współczesne twory.


Oczywiście sama historia Czerwonego Kapturka to nie tekst pierwotnej baśni, a jego uproszczona wersja. Nie mniej już ona ma w sobie to coś, choć napisana jest prosto i skrótowo. Jednakże prawdziwa siła tej książki kryje się w jej ilustracjach. Te proste, ale pięknie malowane grafiki przykuwają i budzą sentyment, ale całość została wykonana jako pop-up, którego Kubašta był mistrzem. Co to dokładnie oznacza? Że książeczka po rozłożeniu układa się w trójwymiarowe, kartonowe modele pełne przesuwanych elementów dodających opisywanej akcji interaktywności i ruchomości. Publikacja zmienia się więc na oczach dziecka w teatrzyk, który nie jest przez nie tylko i wyłącznie obserwowany.


I chociaż obecne czasy przyzwyczaiły najmłodszych do najróżniejszych cudów techniki i wizualizacji, ten „Czerwony Kapturek” wciąż robi duże wrażenie. Wykonaniem, pomysłowością, urokiem… Warto zapoznać z nim dzieci i samemu także przy okazji zanurzyć się w ten świat przypominający minione lata. Polecam.

Komentarze

Prześlij komentarz