Likwidator kontra Kaczystan - Ryszard Dąbrowski


PiS OF SHIT


„Likwidator kontra Kaczystan” to zdecydowanie jeden z najmocniejszych, najbardziej kontrowersyjnych, ale też i najlepszych komiksów o uśmiechniętym ekoterroryście. „Zielonej Gwardii”, mojemu ulubionemu albumowi serii, wprawdzie nie dorasta do pięt, nie mniej dostarcza mocnej, czasem aż nazbyt, rozrywki stanowiącej odtrutkę na obecną sytuację polityczną.


Rok 2015, konwencja wyborcza PiS. Kiedy partia dochodzi do władzy a Beata Szydło zostaje mianowana premierem Polski, na jaw wychodzą fakty z jej przeszłości, które zmuszają ją do ustąpienia na rzecz Jarosława. Ten już wkrótce rozpoczyna budowę wielkiego kanału bałtyckiego, a zachęceni jego słowami żyjący na obczyźnie rodacy wracają do kraju. Protestujący ekolodzy są katowani, w Polsce zaczyna liczyć się czystość polskiej krwi, a wszędobylski patriotyzm przybiera formę symboli armii krajowej zamieszczanych, gdzie tylko się da – powstają powstańcze sklepy, lokale, nawet produkty w kształcie wszystkim doskonale znanego symbolu, a ubrane w mundury AK grupy rekonstrukcyjne strzelają do ludzi na ulicach. Wkrótce powstają także gułagi dla antysystemowych artystów, a sytuacja z każdą chwilą staje się coraz trudniejsza. Dlaczego Likwidator tym razem nie interweniuje? I co czeka ten kraj?

 

Patrząc na to, jak prezentuje się sytuacja w kraju, a w szczególności w (już tylko z nazwy) „wolnych mediach publicznych”, komiks Dąbrowskiego, choć wydany przed dwoma laty, wciąż pozostaje aktualny – może nawet bardziej, niż w dniu swojej premiery. Czy autor przekroczył granice satyry, czy też nie, każdy musi osądzić sam – trupy z twarzami czołowych polityków partii rządzącej i nie tylko padają gęsto, a informacje na ich temat mogą podnieść ciśnienie głównym zainteresowanym – ale ostrość tego albumu tak czy inaczej jest ożywcza. Nie zawsze zgadzam się z autorem, nie trawię jego „rozliczania” się z wiarą (które jest bardzo naiwne i niedojrzale), nie przepadam za samym Dąbrowskim, którego wizerunek wyłania się z jego dzieł (tym razem stał się jednym z ważniejszych bohaterów własnego komiksu), a argumentacje Likwidatora są łatwe do obalenia nawet przez dziecko. A jednak lubię tą serię. I lubię brutalność, z jaką rozlicza się ona z sytuacją polityczną w kraju, niezależnie od tego, jaka partia trzyma akurat władzę.


Poza tym Dąbrowski po prostu świetnie rysuje. Z jednej strony kreska jest prosta i cartoonowa, z drugiej autor bezbłędnie oddaje charakterystyczne rysy twarzy znanych osobistości (może Szydło wygląda bardziej, jak Hanna Gronkiewicz-Waltz, ale to drobiazg). Poza tym jego ilustracje, czy to w czerni i bieli, czy też w kolorze (a takich też tutaj znalazło się kilka) mają w sobie jakiś niezaprzeczalny urok. I chociaż to jeden z tych komiksów, których nie da się polecić wszystkim – a dodatkowo chyba nie znajdzie się czytelnik, który choć raz nie poczułby się obrażony – do poznania „Likwidatora” zachęcam tych, którzy chcą ostrej, brutalnej i wulgarnej satyry bezkompromisowa rozliczającej się ze wszystkim aspektami obecnej sytuacji w Polsce.

Komentarze