Obserwator - D.B. Thorne


PRZEŚLADOWCA


Thriller to gatunek, który cieszy się niesłabnącą popularnością. Co o tym decyduje? Z jednej strony zawsze mamy intrygującą zagadkę, z drugiej mrok i zagrożenie, ale podane w formie bardziej realnej, niż na przykład w horrorze, wreszcie powieści z tego gatunku najczęściej nie mają żadnych pretensji do bycia czymś więcej niż tylko rozrywką, a tego przecież przeciętny odbiorca oczekuje. „Obserwator” nie wyłamuje się z tego schematu, ale jednocześnie dostarcza miłośnikom dreszczowców dużo dobrej, mocnej i jakże aktualnej zabawy.


Znika Sophie Fortune. Jak to w takich przypadkach bywa, jej ojciec wzywa policję, a ta do całej sprawy zabiera się z nieszczególnie wielkim zainteresowaniem. Dla rodzica jest to tragedia, życie pociechy jest dla niego nie do przecenienia, jednak funkcjonariusze, którzy mają setki takich spraw, nie podchodzą do nich emocjonalnie. Szczególnie, że Sophie nawet jako dorosła kobieta miała zaburzenia nastrojów i w swoim niedługim życiu podjęła wiele prób samobójczych. W ostatnim czasie było z nią lepiej, wyleczyła się, ale gdy policjanci znajdują na jej biurku kartkę z napisami „To się musi skończyć. Dziś już koniec. Nie mogę już. Nie mogę już. Nie mogę już. DLACZEGO MUSZĘ TO ZNOSIĆ?” wszystko staje się dla nich jasne. Nie odnaleziono jej ciała, nie miała wrogów, a na dodatek prowadziła niekonwencjonalny tryb życia. Ojciec jednak nie chce wierzyć, że się zabiła, a nie mogąc znieść policyjnej bezczynności, rozpoczyna własne śledztwo. Szybko odkrywa, że Sophie pracowała nad dziennikarską prowokacją, a na blogu była atakowana przez hejtera. Nie ma jednak pojęcia do czego doprowadzi go szukanie prawdy…


„Obserwator”, pomimo niepewności, jaka towarzyszyła mi, kiedy zaczynałem lekturę, okazał się naprawdę dobrą powieścią. Nie szczególnie skomplikowaną, ale lekko i przyjemnie napisaną, dobrze poprowadzoną i autentycznie intrygującą. Do tego dochodzą ciekawe postacie i klimat, zarówno straty, niepewności, jak i wreszcie osaczenia. Całość dodatkowo jest bardzo aktualna, bo temat hejtu w Internecie, prześladowania nie tylko młodych ludzi, którzy często z tego powodu odbierali sobie życie, wciąż jest gorący. Wiele osób w sieci czuje się bezkarnie, anonimowo, odreagowują więc frustracje, wyżywają się, chcą poczuć lepiej od innych. A co gdyby zaczęli przenosić to wszystko na rzeczywisty grunt?


„Obserwator” grając na tych naszych lękach i obawach, wciąga w swój świat i dostarcza konkretnej dawki akcji i emocji. W końcu na takiego prześladowcę może trafić każdy, kto zamieszcza w sieci jakiekolwiek posty. Warto zastanowić się nad tą kwestią. I warto też sięgnąć po tę książkę, jeśli szukacie czegoś z dreszczykiem na długie, wakacyjne wieczory. Premiera już 19 lipca.



Komentarze