Szatan i spółka. Dalsze przygody szatana z siódmej klasy - Konrad T. Lewandowski


SZATAŃSKI PLAN


Oto jedna z najlepszych książek, jakie tylko możecie wymarzyć sobie na wakacje. Nie ważne czy macie lat siedem, siedemnaście czy siedemdziesiąt, czy dopiero poznajecie Szatana z siódmej klasy, czy też znacie jego przygody od dawna. Po dokładnie osiemdziesięciu latach od premiery klasycznej powieści mistrza, Kornela Makuszyńskiego, wydawnictwo Nasza Księgarnia prezentuje czytelnikom jej współczesną kontynuację, napisaną przez Konrada T. Lewandowskiego. I o dziwo, chociaż „Szatan i spółka” jest książką zupełnie inną od pierwowzoru, to naprawdę znakomita i warta poznania lektura.


Bohaterem powieści jest nastoletni Adam Cisowski, ale nie ten, który przed laty rozwiązał zagadkę z czasów wojny napoleońskiej, a jego prawnuk. Stary Adam ma już 93 lata i wiedzie spokojny żywot, ale jego energia zadziwia wszystkich, z lekarzami włącznie. Jednakże młody Adaś też bynajmniej nie należy do spokojnych i wycofanych, jak na potomka swego pradziadka przystało, prawdziwy z niego Szatan. Psotny, kłopotliwy, inteligentny i potrafiący poradzić sobie z każdym problemem. Kiedy go poznajemy, daje właśnie nauczkę szkolnemu osiłkowi, wykorzystując grę świateł i cieni w szkolnej piwnicy. Wszystko udaje się aż za dobrze, ale chłopak, umożliwiając ucieczkę towarzyszom (w tym uroczej Ewie) wpada w ręce nauczycieli. Dziewczyna, choć ocalona, szybko miesza się w kolejną aferę, z którą sama sobie nie poradzi. Ojciec jej chorej na mukowiscydozę przyjaciółki odkrył nieprawidłowości w firmie, która go zatrudniała, został wrobiony i wyrzucony z pracy, a to dla chorej nastolatki wyrok śmierci. Ewa postanawia coś na to poradzić, a kiedy okazuje się, że sama nie da rady, angażuje do pomocy Adasia; ten w końcu całkiem niedawno przyczynił się do hackerskiego ataku, który pomógł wystawić przestępców (czego oczywiście mu nie udowodniono). Tak zaczyna się ich wspólna walka o sprawiedliwość z korporacją, która przypomina państwo w państwie…


Minęło wiele czasu odkąd na jednym ze spotkań autorskich z Konradem Lewandowskim usłyszałem o pracy nad tą powieścią. Dlatego o książce zdążyłem już zapomnieć, kiedy nagle pojawiła się wśród zapowiedzi. Jako, że uwielbiam pierwowzór Makuszyńskiego (przygoda z którym zaczęła się dla mnie od znakomitego filmu z 1960 roku) i nadal z ochotą czytam tego typu historie młodzieżowe, nie mogłem po niego nie sięgnąć. I cieszę się bardzo, że miałem taką możliwość, bo to naprawdę udane dzieło, które obroniłoby się także bez wsparcia klasyką.


Oczywiście, porównując go z „Szatanem” z 1937 roku, trzeba zauważyć, że oba dzieła dzieli przepaść. Stylistycznie powieść Lewandowskiego jest zupełnie inna, inni są też bohaterowie, tło akcji, problemy z jakimi muszą się mierzyć i świat, w którym żyją. Bliżej „Szatanowi i spółce” do serii „Felix, Net i Nika”, niż powieści Makuszyńskiego, ale jednocześnie w intrygujący sposób koresponduje on z klasyką. Adam odziedziczył cechy dziadka, o którym wciąż wszyscy pamiętają, ale ma też kilka własnych, zmienił metody działania, a przygodowa historia, choć przygodową pozostała, ciąży bardziej w stronę kryminału. Co ciekawe, Lewandowski „Szatan z siódmej klasy” uczynił tutaj książką napisaną przez Makuszyńskiego na podstawie przeżyć starego Cisowskiego – niby drobiazg, ale jednocześnie bardzo miły akcent na granicy metafikcji.


Poza tym „Szatan i spółka” to po prostu dobra książka dla młodzieży, którą można czytać niezależnie od tego czy znacie jej pierwowzór, czy też nie. Młodzi odbiorcy dostaną świetną lekturę w sam raz na wakacje, starsi sentymentalny powrót do powieści, na której wychowało się już kilka pokoleń czytelników. I może to już nie to samo, jednak powieść Lewandowskiego swój urok ma i naprawdę warta jest poznania. Dlatego też polecam.

Komentarze