Rycerze Sidonii #4 - Tsutomu Nihei


NOWA BROŃ SIDONII


Kiedy zaczynałem swoją przygodę z „Rycerzami Sidonii”, serię traktowałem nieco jak klona „Neon Genesis Evangelion”. Ale było to mylne wrażenie. Owszem, w obu przypadkach ludzkość po zagładzie zmaga się z zagrożeniem w postaci tajemniczych stworów, do dyspozycji mając uzbrojone w równie tajemniczą broń mechy, jednak klimat tych komiksów, ich treść i bohaterowie zupełnie nie przypominają siebie nawzajem. Poza tym dzieło Tsutomu Niheiego to po prostu bardzo, bardzo dobry, nastrojowy komiks Science Fiction nie tylko dla miłośników gatunku.


Sidonia znów znajduje się w niebezpieczeństwie. Zagrożeniem jest pomniejszy statek klasterowy, ale przecież w odległości zaledwie trzech lat świetlnych znajduje się coś o wiele większego. Co więcej do Sidonii zbliża się właśnie wystrzelony z okaryny pustelniak, do walki z którym wysłane zostają gwardy, a jedną z nich pilotuje Nagate Tanikaze. Niestety, jego udział w tym starciu może okazać się katastrofalny, bo z pewnych względów chłopak zaczyna coraz bardziej się wahać. To jednak dopiero początek, bowiem Kapitan statku chce ostatecznie rozwiązać kwestię pustelniaków, wyniszczając co do ostatniego całą ich rasę. Mają ku temu możliwością, pracują także nad nową bronią, która najprawdopodobniej przesądzi losy wojny. W tym celu przebudzony zostaje mechaniczny mózg, a co za tym idzie Ochiai, legendarny naukowiec, którego szalone eksperymenty skazały go na cierpienie, jakiego obecnie doświadcza. Co to wszystko będzie oznaczało w praktyce?

Tymczasem część pasażerów Sidonii należąca do Antymilitarystów postanawiają opuścić statek i zasiedlić jedną z planet, która nadaje się do życia. Czy pozbawieni broni mają szansę a przetrwanie? A może mają rację ci, którzy uważają, że pustelniaki wcale nie stanowią zagrożenia?

 

„Rycerze Sidonii” to komiks bardzo specyficzny. Z jednej strony dostajemy prostą, podaną w dość ogólny i szybki sposób fabułę, z drugiej klimat całości jest wprost rewelacyjny. Połączenie tych dwóch rzeczy daje bardzo ciekawy efekt, klinicznie chłodny, brudny i duszny. Chociaż akacja dzieje się w kosmosie, na olbrzymim statku, pomieszczenia są niewielkie, korytarze ciasne i ciemne, wszystko wydaje się takie anonimowe, puste, obce… klaustrofobiczne wręcz.


Oczywiście fabuła ma do zaoferowania także szybką, pełną niebezpieczeństw akcję, ciekawe relacje pomiędzy poszczególnymi bohaterami, a wreszcie także tajemnice, których wcale nie jest mało. Czym właściwie są pustelniaki? Czemu atakują ludzi? Jakie sekrety skrywa jeszcze Sidonia? Po finale tego tomu zaczynamy zbliżać się do wyjaśnienia niektórych kwestii, ale czy kiedykolwiek dostaniemy wszystkie odpowiedzi? Tego nie wiem, wiem jednak, że warto jest poznać tę serię. I to bardzo.


Manga dostępna tutaj:


Komentarze