Smerfy #17: Smerfowanie biżuterii - Luc Parthoens, Thierry Culliford, Alain Maury


SMERF ZŁODZIEJ


Najnowszy tom „Smerfów”, który właśnie ukazał się na polskim rynku, to ciąga dalszy albumów tworzonych przez kontynuatorów spuścizny Peyo. Różni się więc nieco od dokonań belgijskiego scenarzysty i rysownika, ale jednocześnie zachowuje wszystko to, co w serii najlepsze. Są więc przygody, niebezpieczeństwa, morał, przesłanie, humor i bardzo dużo dobrej zabawy.


Nadeszła wiosna i w Wiosce Smerfów zaczynają się wielkie przygotowania do święta wiosny. Kucharz i Łasuch zajmują się ciastami (każdy oczywiście na swój sposób), Osiłek i Smerfetka powtarzają role Rymea i Smerfulii, Pracuś i Ciamajda szykują dekoracje, a Ważniak ze Zgrywusem, który musiał do niego dołączyć za karę za swoje żarty, wyruszają do lasu po rosnące przy Brodzie Wesołego Smerfowania wodne pałki. Niestety ich przedłużająca nieobecność zaczyna niepokoić Papę Smerfa. I słusznie! Zgrysus w wyniku kolejnego żartu uderza się głową i traci przytomność. Ważniak stara się go zabrać w mniej widoczne miejsce, bowiem nad brodem ciągle bywają ludzie, ale niestety jest już na to za późno. Nieprzytomny Smerf wpada w ręce wędrownego kuglarza Ademara oraz jego pomocnika Ciżemki, a małe niebieskie stworzonka nie wiedzą gdzie ich szukać. Kuglarz szybko zaczyna wykorzystywać Zgrywusa do zarabiania pieniędzy, ale jeden z widzów podsuwa mu nowy pomysł – czemu nie zmusić stworka by kradł dla nich kosztowności? Zgywus zostaje więc smerfnym złodziejem i wydaje się, że nie ma najmniejszych szans na odmianę losu. Tymczasem Smerfy wyruszają z pomocą w pełną niebezpieczeństw misję. W mieście bowiem są nie tylko ludzie, ale także i odwieczny wróg niebieskich skrzatów, Gargamel…

 

„Smefowanie biżuterii” to kolejny dobry tom stworzony przez kontynuatorów spuścizny Peyo. Zabawny, pełen przygód, ciekawie poprowadzony i oczywiście oferujący morał. Zło zostaje ukarane, dobro zwyciężą, a na wszystkich, którzy postępowali właściwie czeka nagroda. A wszystko to w towarzystwie małych, niebieskich stworków, które wychowały już niejedno pokolenie czytelników i widzów i jeszcze nie jedno wychowają.


Co najbardziej cieszy w komiksach kontynuujących serię Peyo? Przede wszystkim to, że kontynuatorzy, w tym syn artysty, postanowili trzymać się ścieżek wytyczonych przez autora i być wierni klasyce. Także pod względem rysunków i koloru. W czasach, kiedy wszystko uwspółcześnia się najbardziej, jak to możliwe, takie podejście do historii naprawdę warto docenić. Szczególnie, że jednocześnie twórcom wyszło to w naprawdę dobry sposób, który zadowoli miłośników Smerfów – tych młodszych, jak i starszych. Jeśli lubicie małe, niebieskie stworki, będziecie zadowoleni, dlatego też polecam „Smerfowanie biżuterii” (jak i pozostałem tomy) Waszej uwadze.


A wydawnictwu Egmont dziękuję za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.

 

Komentarze