Niepełnia - Anna Kańtoch


NIEZDECYDOWANIE


Nowa powieść Anny Kańtoch to książka rozdarta jak jej sam bohater. Coś pomiędzy powieścią właśnie, a zbiorem opowiadań połączonym w dłuższą formę. Między klasyczną narracją, a eksperymentami, jakich w polskiej literaturze jest tak wiele, że eksperymentami być przestały. Ale mimo tego niezdecydowania, „Niepełnia” to niezły tytuł, szczególnie dla miłośników twórczości autorki.


„Nie pamiętam, które z nas umarło tamtego dnia, wiem jedynie, że ta historia zaczyna się od śmierci” - tymi słowami zaczyna się „Niepełnia” i stają się one poniekąd wyznacznikiem całości. Główny bohater zabił. Wraz z siostrą Agnieszką włamywał się do opuszczonych domów ludzi. Razem pomieszkiwali tam, bawili się, czasem zjedli co nieco, jeśli znaleźli coś w lodówce, czasem wypili. Wszystko szło normalnie, do czasu, kiedy nie trafili do tego domu. Białego, do którego nie da się trafić przypadkiem. Potem to się stało. Podciął siostrze żyły, zabił ją, a teraz jest przesłuchiwany, bo śledczym trudno jest uwierzyć w samobójstwo dziewczyny. Żył nikt nie tnie z jednakową siłą, coś się nie zgadza, policjantka niewprawiona w podobnych śledztwach coś podejrzewa, ale wiele rzeczy nie pasuje. Ktoś bowiem zadzwonił na policję, ktoś, kto tam był, ale nie zrobił tego ani brat Agnieszki, ani tym bardziej sama zabita. Co więc tak naprawdę wydarzyło się w tym domu? Kim właściwie jest bohater? I skąd ten dziwny lęk, jaki zbudził się w policjantce?


Zacznę może od minusów „Niepełni”, bo te zawsze najbardziej rzucają się w oczy. Pierwszym z nich jest przewidywalność całości. Nie mówię, że wszystko jest oczywiste, jednakże to, co powinno być jednym z najważniejszych zwrotów akcji, takie właśnie się okazuje. Podobnie rzecz ma się z głębszymi warstwami powieści. Jeśli jest tu jakaś ideologia, a na to bardziej wskazuje blurb na okładce, niż wynika z samej opowieści (ideologia związana z rozdarciem między dwie płcie), to jest to ideologia nieprzekonująca. „Niepełnia” nie jest też odkrywcza, bo przypomina literackie eksperymenty jakich namnożyło się w ostatnich latach na naszym rynku, a te przecież są już normą, nie przełomem.


Ale jest to propozycja niezła. Dobrze napisana, czyta się szybko i bez znudzenia. Nie ma tutaj dłużyzn, akcja jest poprowadzona dość sprawnie, jest też kilka intrygujących rzeczy, kilka oczywistych. Nie mniej jako thriller-horror sprawdza się przyzwoicie, ma nawet pewne ambicje, nie jest sztampowy i trzeba mu oddać, ma naprawdę klimatyczne momenty. I chociaż nie jest to powieść dla każdego, miłośnicy twórczości Kańtoch będą zadowoleni. A ja, chociaż musiałem trochę ponarzekać, polecam im tę opowieść, premiera już 29 września.

Komentarze

Prześlij komentarz