Podwójna tożsamość bogów - Michał Cetnarowski

LIZNĄĆ POPKULTURĘ


Sięgając po „Podwójną tożsamość bogów” spodziewałem czegoś nieco innego. Mianowicie miałem nadzieję, że będzie to dzieło porządnie wgryzające się w popkulturę, starające zgłębić poruszane tematy, tymczasem Cetnarowski zdecydował się liznąć je raczej, rzucić okiem na tę czy ową kwestię i przybliżyć czytelnikom wyłącznie to, co najważniejsze. Powstała książka raczej dla tych, którzy popkulturą zaczynają się dopiero interesować, niż czytelników chcących poszerzyć swoją wiedzę w tym temacie, chociaż mimo wszystko całkiem udana.


Jakie tematy porusza właściwie „Podwójna tożsamość bogów”? Bardzo różnorodne, z trzech najważniejszych dziedzin – kina, komiksu i literatury. Autor zabiera nas więc w podróż przez polską fantastykę, przedstawia życie i twórczość ojca „Conana”, Roberta E. Howarda, zastanawia się nad nieprzemijającą popularnością Sherlocka Holmes, przygląda sequelom, horrorom komiksowym, losach Franka Millera, Alana Moore’a, Neila Gaimana czy Gartha Ennisa, szuka fantastyki w dokonaniach Christy, papcia Chmiela i Baranowskiego, rozmawia na różne tematy z różnymi osobistościami, w tym z Pawłem Majką, a wreszcie przedstawia garść swoich recenzji w tym „Drogi” Cormaca McCarthy’ego czy „Black Hole” Charlesa Burnesa.


To oczywiście nie wszystko, co znajdziecie na łamach niniejszej pozycji, ale jako takie rozeznanie o zawartości dzięki temu zyskacie. Felietonów (choć ja osobiście tak bym tego nie nazwał) traktujących o twórcach, ich dziełach i zjawiskach jest tu w końcu 22, rozmów tylko siedem, ale długich, długie są też recenzje, jakich zebrało się tutaj 15. Trochę więc szkoda, że przy takiej obfitość materiału Cetnarowski nie postarał się o dogłębniejsze zbadanie poszczególnych tematów (a zamiast tego poszedł w stronę dorabiania niektórym dziełom własnej ideologii). Za przykład niech posłużą dwa komiksowe teksy, od których zacząłem z racji zainteresowań. Oczekiwałem, że dowiem się czegoś nowego, czegoś więcej, ale w przypadku felietonu o Franku Millerze tylko jedna rzecz była dla mnie nowością (to, że Rodriguez wystąpił ze związku reżyserów, żeby móc zatrudnić Millera jako współreżysera „Sin City”). Namotali mnóstwa znanych mi ciekawostek czy faktów po prostu tu zabrakło, a kwestia scenariusza do „Robocopa 3” aż prosiła się o poprawienie. Podobnie rzecz miała się z tekstem o trójce brytyjskich scenarzystów komiksowych, którzy zmienili to medium. Po pierwsze znów dostałem tu powierzchowne omówienie całej kwestii, po drugie, całość rodzi pytanie czemu Cetnarowski nie wspomniał o Grancie Morrisonie – wymienia się go bowiem obok Moore’a i Gaimana, pomijając Ennisa, który karierę, tak komiksową, jak i amerykańską, rozpoczął później od pozostałych (i, mimo mojego uwielbienia dla niego, miał zdecydowanie mniejszy wpływ na historie obrazkowe).


To oczywiście tylko dwa najbardziej rzucające mi się w oczy przykłady. Sporo jest tu też oczywistości, by nie rzec frazesów. Ale, mimo mojego wytykania błędów, nie jest to zła książka. Po prostu za mało jak dla mnie wnika w temat. Jest w końcu dobrze napisana, czyta się lekko i przyjemnie, można dowiedzieć się też ciekawych rzeczy spoza dziedzin własnych popkulturowych zainteresowań, jednak jest to książka głównie dla laików, którzy lubią kino, komiksy i literaturę, ale nie poznali póki co ich historii. Warto docenić też fakt, że jest to kolejna próba zaszczepienia na polski grunt jakże popularnych szczególnie za wielką wodą podobnych dzieł, których u nas brakuje. Jak to w takich przypadkach bywa, „Podwójna tożsamość bogów” nie jest tworem w pełni ukształtowanym, ale miejmy nadzieję, że otworzy furtkę innym tego typu publikacjom i zainteresuje czytelników do zgłębiania tematu.

Komentarze