Tokyo Ghoul #8 - Sui Ishida


ZABIĆ W POŁOWIE     


Po nieco słabszym tomie siódmym, „Tokyo Ghoul” wraca na właściwe tory. Znów jest więcej mroku, więcej krwi, więcej niebezpieczeństw, a akcja nie zawalania od pierwszej do ostatniej strony. Wrzucony w sam jej środek czytelnik nie tylko nie ma chwili na znudzenie się, ale także nie zamierza przerywać lektury.


Kiedy Kaneki został porwany przez organizację Drzewo Aogiri, wydawał się, że nie ma dla niego nadziei. Pokonany, torturowany i okaleczany, balansował na granicy szaleństwa i śmierci, a jednak wydarzenie to sprawiało, że zmienił się nie do poznania. Wyzwoliła się w nim niesamowita siła, której nie potrafił przeciwstawić się nawet jego potężny oprawca. Teraz chłopak wyzwolił się i zaczyna walkę z organizacją, ale sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana, niż się początkowo wydawało. Z Anteiku z pomocą wyruszyły mu zaprzyjaźnione ghule, jednak Touka spotyka tu swojego brata. Dochodzi do walki między nimi, a właściwie rzezi…

Tymczasem oddziały policji i BSG przypuszczają atak na kryjówkę Aogiri. Jednakże pojawia się legendarny ghul nazywany Sową. Przed laty był niepokonany, w końcu po wielu trudach BSG zwyciężyło, ale był to pozorny sukces. Teraz przeciwnik powraca i nawet funkcjonariusze wiedzą, że starcie z nim to samobójstwo…

 

Poprzedni tom „Tokyo Ghoul” wprowadził ciekawy wątek z przeszłością Kanekiego, w tym otrzymujemy retrospekcje Touki, jej dzieciństwo, relacje z bratem i tragedie, których doświadczyła – jak wszyscy chyba przedstawiciele tej rasy. Przy okazji zakończony zostaje wreszcie wątek z organizacją Aogiri, a na dodatek kończy się tu pewien etap historii Kanekiego. Wiemy jednak, co będzie dalej – bohater wprost to zapowiada, ale co z tego wyniknie, pokaże przyszłość.

 

Wracając jednak do tomu ósmego, jak zwykle dzieje się tu dużo, szybko i w przyjemnym stylu. Komiks czyta się jednym tchem, w odróżnieniu od poprzedniej części więcej jest tym razem mroku, krwi i brutalności. Kaneki mszcząc się na bracie Touki decyduje się zabić go połowicznie, a co to znaczy i co ze sobą niesie, przekonajcie się sami. Jeśli podobały Wam się poprzednie tomy, nie zawiedziecie się, bo i fabuła jest udana, i szata graficzna także cieszy oczy. Ja ze swej strony polecam.

Komentarze