Sztorm stulecia - Stephen King


CO ZROBISZ BY PRZETRWAĆ?


Stephen King w swojej karierze wydał ponad pięćdziesiąt powieści, napisał około dwustu opowiadań, stworzył także kilka scenariuszy komiksowych, a także filmowych. „Sztorm stulecia" pierwotnie miał być kolejną książką, ostatecznie jednak powstał jako baza dla telewizyjnego miniserialu. Był jednak dla autora na tyle ważny, że zdecydował się ostatecznie opublikować go w wersji książkowej. Teraz, po latach, pozycja ta znów pojawia się wśród nowości, i dobrze, że tak się dzieje, bo to naprawdę znakomita opowieść, którą czyta się dosłownie jednym tchem.


Wyspa Little Tall wydaje się spokojnym miejscem, które potrafi dochować sekretów swoich mieszkańców, a tych bynajmniej nie brakuje. Pewnego dnia jednak, kiedy do wybrzeża zbliża się sztorm stulecia, tutejszą społecznością wstrząsa zbrodnia, która staje się początkiem prawdziwego koszmaru. Na wyspie zjawia się tajemniczy Andre Linoge, który brutalnie morduje jedną z mieszkanek i spokojnie zasiada w jej fotelu, czekając na aresztowanie. Trafia do celi, ale to nie koniec kłopotów, jakie wiążą się z jego osobą. Z wiecznym uśmieszkiem na twarzy i przerażającym wyrachowaniem, okazuje się znać wszystkie grzechy mieszkańców, a chociaż nie opuszcza celi, za jego sprawą giną kolejni obywatele Little Tall. Gdy sytuacja staje się coraz trudniejsza, Linoge składa wszystkim propozycję: dadzą mu to, czego chce, coś, czego sam nie może sobie wziąć, a on opuści wyspę. Jeśli nie… Co zrobią przerażeni ludzie, którzy w wyniku sztormu zostali z nimi sami, odcięci od reszty świata?


„Sztorm stulecia” nie jest powieścią i to czuć. Inna jest jego forma, bardziej ascetyczna, postacie także są przedstawione w dość pobieżny sposób – zarysowane, tak by aktor mógł sam zinterpretować swoją rolę, niż w pełni opisane. Ale to naprawdę nie przeszkadza. Całość czyta się znakomicie i bardzo szybko. Duża ilość dialogów, lekkie opisy i szybkie tempo gwarantują naprawdę dobą rozrywkę, przy której nie sposób się nudzić. Jak na mistrza horroru przystało, King nie zapomina także o grozie oraz napięciu, których najwięcej jest w pierwszej połowie „Sztormu”. Wyjaśnienia wszystkiego, jak to zwykle u Kinga bywa, nie do końca może przekonują, niemniej nadal jest to świetna opowieść, którą powinni przeczytać wszyscy miłośnicy autora oraz horrorów - ci ceniący sensację i kryminały także nie będą zawiedzeni.


Warto też zauważyć, że styl, jakim King posługuje się w tej książce, jest nieco inny od tego, do którego nas przyzwyczaił, ale wcale nie gorszy i pełen charakterystycznych dla niego elementów. I nie chodzi tu tylko o to, że mamy do czynienia ze scenariuszem – spod ręki Króla wyszedł już niejeden tekst tego typu. Autor trochę tu eksperymentuje, szuka właściwego sposobu uchwycenia tego, co siedzi mu w głowie i jest to eksperyment udany. Całość uzupełniają także nawiązania do innych dzieł Kinga (bez tych chyba żadna jego książka nie może się obejść, prawda?), a także dobre wydanie, wzbogacone o czarnobiałe ilustracje – zdjęcia z serialu.


Konkluzja jest wiec oczywista: polecam. „Sztorm stulecia” to dobry horror, a także dobra pozycja z dorobku Kinga. Na pewno warta poznania nie tylko przez miłośników jego twórczości. Lektura w sam raz na jedno długie, ponure jesienne popołudnie.

Komentarze