Nos4a2 - Joe Hill


NOST4LG1CZNE ROZL1CZEN1E


„NOS4A2” to powieść, o której można by napisać książkę. Na pozór stanowi kolejne, wybijające się co prawda na tle innych tytułów wyjątkową jakością, ale jednak, dzieło z pogranicza urban fantasy i horroru. W rzeczywistości jednak mamy do czynienia z utworem, który w fascynujący sposób koresponduje z twórczością ojca Joe Hilla, Stephena Kinga, rozlicza się z traumami, jakie ten zgotował swojemu potomstwu, a jednocześnie urzeka własnym, niepowtarzalnym charakterem.


Grudzień 2008 roku. Pracująca w skrzydle szpitalnym zakładu karnego Englewood Ellen zajmuje się pacjentami w stanie katatonii. Nie myśląc o ich zbrodniach, stara się po prostu wykonywać swoją pracę, ale nagle dzieje się coś, co wywraca jej życie do góry nogami. Jeden z pacjentów, seryjny morderca dzieci, budzi się. Epizod trwa tylko chwile, ale burzy spokój Ellen – zabójca powtarza imię jej syna, a to, co pada z jego ust potem, przeraża ją jeszcze bardziej.


Akcja cofa się w czasie. Jest rok 1986. Ośmioletnia Victoria zwana Szkrabem dostała na urodziny rower, który kocha jak żadną inną rzecz. Może nieco dla niej za duży, może nietypowy, ale jakże wspaniały. Cudowny, można rzec, o czym dziewczynka przekonuje się pewnego dnia, kiedy chce odnaleźć zgubioną bransoletkę mamy. Szybka jazda przez most, którego nie powinna przekraczać, z zamkniętymi oczami i głową pełną marzeń, sprawia, że przenosi się w odległe miejsce, gdzie znajduje się zguba. Podobne skoki w przestrzeni powtarza jeszcze kilkukrotnie, wymazuje jednak ze świadomości prawdę o tym, co się dzieje. Czas mija, Victoria dorasta, ale zmienia się coś jeszcze. Pojawia się zagrożenie, z którym dziewczynka nie przestanie się mierzyć nawet, kiedy stanie się dorosłą kobietą…


Nie ma co ukrywać, że „NOS4A2” to taka Hillowska wariacja na temat napisanej przez jego ojca powieści „To”. Między innymi oczywiście. Tam mieliśmy grupkę dzieci zmagającą się ze złem przybierającym postać klowna, tutaj zło, niczym w miejskiej legendzie sprzed kilkunastu lat, gdzie czarnym bmw jeździł Szatan, główny antagonista porusza się samochodem z rejestracją NOS4A2 (tak zresztą nazywał się jeden z przeciwników Buzza Astrala z filmu „Toy Story”). Mierzy się z nim jedna dziewczynka, ale w obu przypadkach konieczna jest ponowna konfrontacja w dorosłym życiu. Podobnych zbieżności jest więcej, Hill jednocześnie zostawia w swoim dziele mnóstwo tropów prowadzących do innych utworów Kinga – nie tylko podobieństwa, ale nazwy i nazwiska (Shawshank, Derry, Pennywise – czyli klaun z „To”), odniesienia do „Mrocznej Wieży”, „Doktora Sen” itd. Wymieniać można by długo. Jednocześnie, wzorem ojca, zostawia wiele smaczków dla tych, którzy czytali jego poprzednie powieści, a na tym przecież nie koniec. Jest bowiem coś, co bardziej rzuca się w oczy – wątki osobiste.


Oczywiście „NOS4A2” nie jest książką autobiograficzną, ale jak wspominałem na początku, stanowi rozliczenie z traumami dzieciństwa. Są tu oczywiście wspomnienia, ale wspomnienia wspólne dla wszystkich dzieciaków – podróże w wyobraźni, samotne jazdy rowerem, zapuszczanie się na zakazane tereny etc. Ale pomiędzy nimi, niczym słońce przez liście, przebija wyraźnie pewna skarga, będąca też iskrą zapalną. Stephen King nie był zbyt dobrym ojcem, ale który alkoholik nim jest? Bestsellerowy pisarz nie wylewał za kołnierz, nie stronił także od mocniejszych używek. Hill swoją opowieść buduje na traumatycznych relacjach rodzinnych. Matka Victorii pije, ojciec jest impulsywny, potrafi uderzyć żonę. Dziewczynka ucieka przed tym w świat wyobraźni, ale ten staje się realny – trudno nie dostrzec tu analogii z ucieczką do krainy wymyślonych opowieści, zmierzając ku pisarskiej karierze. Ale nie każdego czeka taka droga. Wiele dzieci w książce dotyka gorszy los. Jeden z bohaterów dowiaduje się o Gwizdkowej Krainie, gdzie najmłodsi nigdy nie dorastają, nigdy nie spotyka ich zło, a przede wszystkim wolni są od swoich patologicznych rodzin. Tylko czy ten świat, w którym Gwiazdka trwa okrągły rok jest rajem czy piekłem? Lepsza jest ucieczka czy znalezienie własnego miejsca w realnym świecie?


Oczywiście Hill podlewa to wszystko solidną dawką fantastyki wysokiej próby. Takiej charakterystycznej dla urban fantasy połączonej z baśniowym horrorem. Jest mrocznie, jest krwawo, kwestie seksu też się pojawiają, bo to nie miejsce z opowieści na dobranoc. To prawdziwy świat, w którym dzieje się coś dziwacznego. Świat brudny, choć jednocześnie ciepły od ognia trzaskającego w kominku, jasny za sprawą choinkowych lampek i pachnący korzennymi ciasteczkami i gorącym kakao. Niewinność koegzystuje tu z grzechem, ale dorosły czytelnik znajdzie tutaj mnóstwo sentymentu, który poruszy jego serce. Hill nie zapomina o serwowaniu nam popisów swojej wyobraźni, wizji fascynujących i przerażających. Pięknych i odpychających, ale zapadających w pamięć. A wszystko to podaje stylem tak lekkim, tak wspaniałym, jak z najlepszych prac jego ojca. Nadmiar porównań ze Stephenem Kingiem? Żaden z synów autora nie ustrzegnie się przed tym, a w tym wypadku jest to absolutnie uzasadnione.


Po wszystkim, co napisałem powyżej, nie muszę chyba nikogo przekonywać, że „NOS4A2” to rewelacyjna powieść. Książka doskonała dla miłośników twórczości Kinga i ambitnych horrorów. Pełna emocji, wspaniale napisana, wciąga na wiele długich godzin. Idealna lektura na zbliżające się Święta dla miłośników grozy! Warto po nią sięgnąć, warto też wręczyć komuś takiemu jako prezent pod choinkę – satysfakcja gwarantowana.

Komentarze