PAMIĘĆ
ZŁOTEJ RYBKI
Ta książka, jeszcze zanim zacząłem
lekturę, skojarzyła mi się z pewnym, kultowym już (choć hasło to jest mocno
nadużywane) filmem. Mowa oczywiście o „Memento” – historii człowieka, który
stracił możliwość zapamiętywania nowych rzeczy, wciąż żył w przeszłości, a nowe
fakty (mające doprowadzić go do rozwikłania pewnej zagadki) tatuował sobie na
ciele. Nie ma tutaj wprawdzie tak sensacyjnej otoczki, niemniej „Eksperyment”
to całkiem udana propozycja biograficzna, pokazująca okrucieństwo medycznych
zabiegów i bezduszność lekarzy niepotrafiących dostrzec w pacjencie człowieka.
Henry Gustave Molaison przyszedł na
świat w 1926 roku w Connecticut. Kiedy miał siedem lub osiem lat uległ
wypadkowi, w którym doszło do urazu mózgu – ta chwila na zawsze zmieniła jego
życie, choć nie miał jeszcze o tym najmniejszego pojęcia. Szybko wrócił do
zdrowia, jednakże po tym zdarzeniu została mu pewna pamiątka – ataki epilepsji.
Żadnego z lekarzy nie obchodzą jednak takie
szczegóły biograficzne. Dla nich Henry, kiedy w wieku 27 lat zgłasza się na
eksperymentalną terapię mającą wyleczyć go z padaczki, w konsekwencji czego
traci pamięć, jest niczym więcej jak „pacjentem H.M.”. Królikiem
doświadczalnym, którego można badać niekoniecznie zgodnie z etyką, byle osiągnąć
odpowiednie rezultaty. W ramach terapii wycięto mu kawałek mózgu, a Henry
stracił możliwość zapamiętywania nowych faktów. Od tej chwili żył już tylko jednym
właściwie wspomnieniem, bo utracił także niemal wszystko to, co znał, wciąż
uwięziony w mentalnym wieku 27 lat, bez szans na coś więcej, niż to, stał się
bezwolnym, uległym obiektem badań lekarzy – nawet po swojej śmierci. Dzięki
niemu nauka wzbogaciła się o wiedzę na temat ludzkiego mózgu, a on sam
przeszedł do historii. Ale nie jako Henry Gustave Molaison tylko „pacjentem
H.M.”. Nadszedł jednak czas by opowiedzieć jego historię i zobaczyć w nim
człowieka, którym był, a nie tylko jeden z kolejnych przypadków medycznych…
Porównywanie twórczości
jakiegokolwiek autora do dzieł Stephena Kinga przyjmuję zawsze z wielkim
sceptycyzmem. I niestety słusznie – owszem, przy wielu tego typu książkach
bawiłem się naprawdę nieźle, ale gdzie im było do dzieł Króla. Podobnie jest
też w tym przypadku, szczególnie, że „Eksperyment” to nawet nie beletrystyka
tylko książka dokumentalna, ale nie znaczy to, że mamy tu do czynienia z
utworem słabym. Wręcz przeciwnie.
Bo „Eksperyment”, choć ma swoje
minusy (weźmy np. fakt, że jest to książka stylistycznie dość niespójna i pełna
wtrąceń, które sprawdziłyby się bardziej w innej formie), jest znakomitą i
poruszającą lekturą. Czytelnikowi żal jest Henry’ego właściwie od pierwszych
stron, mamy w końcu do czynienia z sympatycznym człowiekiem, który przeżywa
koszmar, ale nawet do końca nie jest go świadomy. Dla niego każdy nowy dzień
zaczyna się w tym samym momencie i znika z umysłu – zupełnie jak wspomnienia
złotej rybki, która (przynajmniej według utartej opinii) pamięta zaledwie kilka
ostatnich sekund. Nie jest to może do końca adekwatne porównanie, ale dość
dobrze obrazuje całość. Wyobraźcie sobie zresztą, że nie zapamiętacie nic z
tego, co dziś doświadczyliście, nieważne, jak mocno byście tego nie pragnęli.
Że nie macie po co zaczynać czytać książki czy oglądać serialu, bo jutro
zapomniecie o wszystkim.
W taki świat zabierze Was właśnie
ta książka. Książka nieźle napisana i co najważniejsze z szacunkiem dla
Henry’ego. Mocna i naprawdę warta poznania. Polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz