WALKA
TRWA
Klimatyczni, wciągający i pełni
akcji, która nie zwalnia właściwie od samego początku. Tacy właśnie są „Rycerze
Sidonii”, najnowsza manga Tsutomu Niheiego, autora „Blame!” i „Wolverine:
Snikt!”. Seria dla miłośników „Neon Genesis Evangelion” i szeroko pojętych
opowieści Science Fiction i mecha, ale dostarczająca coś więcej, niż tylko kolejną
porcję niezobowiązującej rozrywki.
Trwa kolejna walka z Pustelniakami,
jednak ku zaskoczeniu pilotów Gward, na miejscy pojawia się nowa postać. Coś,
co samo wygląda jak Pustelniak, który przybrał ludzki kształt, staje do walki z
własnymi pobratymcami. Co tu się dzieje? Okazuje się, że Sidonia wystawiła do
walki eksperymentalną hybrydę człowieka i Pustelniaka. Pojedynek zostaje
wygrany, ale ludność nie jest pewna, jak ma traktować tę najnowszą, obdarzoną
własną inteligencją, broń. Pamiętają wciąż jak przed stu laty podobne
eksperymenty niemal nie skończyły się dla wszystkich wielką tragedią, ale teraz
wszystko wskazuje na to, że może być inaczej. Tylko czy na pewno? I czy można
ufać hybrydzie, która staje przeciw jednemu z gatunków, jakie ją tworzą?
Tanikaze i Izana chcą poznać bliżej
tę nową broń. Wkrótce także dochodzi do kolejnej walki z Pustelniakami. Okaryna
się ujawniła i piloci Gward znów ruszają do boju. Czy i tę kluczową dla
bezpieczeństwa Sidonii walkę zdołają wygrać choćby i z pomocą hybrydy?
„Rycerze Sidonii” to dowód na to,
że prostota jest zawsze najlepsza. Bo przecież manga Niheiego nie ma w sobie
właściwie niczego skomplikowanego, ludzie uciekli w kosmos, podróżują na statku
i walczą z Pustelniakami, tajemniczymi bytami stanowiącymi dla nich śmiertelne
zagrożenie. A jednak jest w tym wszystkim coś niesamowitego – wykonanie, które
także pozostaje proste, ale…
Właśnie, co się za tym „ale” kryje?
Bardzo wiele, przede wszystkim niesamowity klimat, powaga, której ciężar
czujemy nawet w najbardziej zabawnych momentach, i mrok. Wszystko tu jest
brudne i jakby przyciemnione, bohaterowie są w pewnym sensie anemiczni i
wyobcowani, a świat niegościnny. Jednocześnie całość przepełniona została
odwołaniami do innych dzieł Niheiego, a na dodatek wzbogacona o ciekawe
przemyślenia, bardziej prowokowane w czytelnikach niż obecne wprost na stronach
tomików.
Całość wieńczy znakomita szata
graficzna, prosta, ale rewelacyjnie pasująca do całości. To ona buduje w
znacznej mierze klaustrofobiczny klimat całości, a także ukazuje specyficzne
poczucie humoru autora. Wszystko to składa się na jedną z najlepszych mang o
mecha, jaką miałem okazję czytać. A że przy okazji to także kawał dobrego
Science Fiction, takiego w starym stylu, z przyjemnością polecam go każdemu
miłośnikowi gatunku. Warto.
Manga dostępna tu:
Komentarze
Prześlij komentarz