ZNÓW
COŚ WYPADŁO
Czym byłby romans bez miłosnych
komplikacji i rosnącej liczby kandydatów do serca głównej bohaterki? Właśnie,
dlatego też w piątym tomie „Ścieżek młodości” następuje to, czego można się
było spodziewać odkąd Touma pojawił się na scenie – jego rola się zwiększa a relacje z Futabą
nabierają rumieńców. I tylko jedno się nie zmienia: znakomita zabawa, jaką
oferuje ta seria.
Nadchodzą wakacje, jak się okazuje
większość znajomych wyjeżdża w swoje strony, a co za tym idzie Futaba i Kou
zostają sami. Dziewczyna chce wykorzystać ten czas najlepiej, jak to możliwe i
wyznać chłopakowi, co do niego czuje. Szczególnie, że mają spotkać się na
festiwalu, na którym mieli być razem już kilka lat temu. Niestety i tym razem
spotkanie to nie dochodzi do skutku, a Futaba zaczyna martwić się coraz
bardziej. I nie tylko ona, bo Kou nie pojawia się już przez resztę wolnych dni,
a nawet kiedy zaczyna się szkoła, wciąż pozostaje nieuchwytny, a jego wyłączony
telefon odpowiada jedynie pocztą głosową. Co się z nim dzieje? Czyżby znów miał
zniknąć na dobre?
Tymczasem Touma, z którą Futabę
zapoznał krępujący wypadek, zaczyna być coraz bliżej niej. Dziewczyna,
zakochana w Kou nie zwraca na niego zbytniej uwagi, ale może to błąd? Czy on
zresztą cokolwiek do niej czuje?
Jednocześnie Yuuri decyduje się
wyznać przyjaciółkom, że powiedziała Kou, co do niego czuje, ale dostała kosza.
Daje to Futabie szansę na mocniejsze starania, jednak zachowanie chłopaka znów
pozostawia wiele do życzenia. A zbliża się szkolny festiwal, który może jeszcze
bardziej namieszać w życiach ich wszystkich…
Więcej miłości, więcej
skomplikowanych relacji romantycznych, więcej emocji, wzruszeń i właściwie
wszystkiego. Wraz z rozwojem akcji zabawa ze „Ścieżkami młodości” rozkręca się
tylko coraz bardziej, a całość tak wciąga, że trudno poprzestać na przeczytaniu
jednego tomu na raz. Szczególnie, że czytelnik szybko zżywa się z bohaterami i
kibicuje im. Choć właściwie coraz trudniej jest powiedzieć, komu kibicować, postaci
tych przybywa, a każda (no prawie) zdobywa naszą sympatię.
I właśnie dla takich rzeczy czytam
podobne mangi. Dla tych emocji, które uzależniają i zaangażowania się w życie
wymyślonych, ale krwistych bohaterów. Do tego dochodzą sympatyczne wtrącenia
odautorskie, świetna szata graficzna, urzekająca swoją prostotą i delikatnością
i znakomite wydanie. Dobrze, że to zakończona seria i dobrze, że wszystkie jej
tomy ukazały się już na naszym rynku, bo dzięki temu nie muszę czekać w
nieskończoność na finał, a chcę jak najszybciej przekonać się kto z kim będzie,
kto będzie cierpiał i do czego jeszcze to wszystko doprowadzi. Jeśli należycie
do czytelników ceniących podobne lektury, polecam Wam gorąco „Ścieżki młodości”,
na pewno się nie zawiedziecie.
A wydawnictwu Waneko dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz