Słyszę twój głos - Hiro Kiyohara, Otsuichi

GŁOSY W GŁOWIE

Najnowsza jednotomówka od Waneko to kolejna udana manga, która spodoba się zarówno miłośnikom historii obyczajowych, jak fascynatom fantastyki. Nieźle napisana, znakomicie zilustrowana, czyta się szybko i z przyjemnością. A przy okazji to komiks dla ludzi ceniących klimaty w stylu Stephena Kinga.


Główną bohaterką mangi jest Aihara, zamknięta w sobie, wycofana licealistka, która nie ma przyjaciół ani nie lubi się odzywać. Nawet jeśli to ktoś stara się nawiązać z nią kontakt, ona nie potrafi się przełamać. Jako jedyna w całej szkole nie ma także telefonu komórkowego, choć widząc najnowsze modele i dowiadując się coraz więcej na temat posiadanych przez nie funkcji, sama zaczyna marzyć o posiadaniu takiego. Na marzeniach się jednak nie kończy, Aihara zaczyna bowiem wyobrażać sobie komórkę z taką intensywnością, że zaciera się dla niej granica między prawdą, a fikcją. Wkrótce na telefon tkwiący w głowie dziewczyny dzwoni pewien chłopak. Jak to możliwe? Urojenie? Siła wyobraźni? Nastolatka nie jest pewna, ale ich wspólne rozmowy stają się dla niej bardzo ważne. Kiedy jej samej udaje się skontaktować z pewną kobietą, ta podpowiada jej jak oboje mogą sprawdzić czy rzeczywiście istnieją. Tak powoli zaczyna się ich przyjaźń, choć odległość uniemożliwia im, przynajmniej na razie, spotkanie. Co więcej okazuje się, że telefonu w głowie nie ogranicza nawet czas…


Dlaczego porównałem „Słyszę twój głos” z prozą Stephen Kinga? Bo podobnie jak w wielu jego pracach (szczególnie tych inspirowanych opowiadaniami Richarda Mathesona) mamy tu do czynienia z obyczajową historią, w której pojawia się jeden jedyny element fantastyczny, stając jej częścią, ale stanowiąc coś w rodzaju dysonansu. Częścią zresztą bardzo naiwną i nieumotywowaną naukowo – czyli tak, jak to najczęściej Stephen King nam serwował. Ale czy to źle? Na początku podobny zabieg być może i rozczarowuje, ale kiedy czytelnik przejdzie nad nim do porządku dziennego, zostaje całkiem udana historia obyczajowa, oferująca porcję wzruszeń – nieco usilnych, ale skutecznych.



Mangę zresztą czyta się lekko, szybko i przyjemnie. Nieważne, że finałowy zwrot akcji i wyjaśnienie tożsamości pewnej bohaterki czytelnik przewiduje już w połowie tomu, skoro całość ma swój urok i klimat. Są tu momenty rewelacyjne, są też bardzo przeciętne, ale „Słyszę twój głos” broni się całkiem nieźle. I przy okazji zaskakuje kilkoma pomniejszymi rzeczami. Co ciekawe, choć całość oparta jest na powieść, którą napisał autor scenariusza mangi, nie czuć tutaj skrótowego podejścia do adaptacji, choć przecież komiks grubością nie przekracza standardowych dla pozycji z Kraju Kwitnącej Wiśni dwustu stron.


Graficznie rzecz wypada znakomicie. Co prawda ilustrator miewa nieliczne problemy z proporcjami ciała, kiedy prezentuje nam ogół sylwetki postaci, ale to drobiazg. Cała reszta natomiast, realistyczne jak na mangę uchwycenie twarzy oraz znakomite oddanie tła i detali robią spore wrażenie. Połączenie tego wszystkiego z niezłą fabuła daje nam ciekawą mangę, może nie wybitną, ale wartą polecenia miłośnikom japońskich komiksów.



Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.









Komentarze