Uncanny Avengers #5: Preludium do Axis - Rick Remender, Cullen Bunn, Salvador Larroca, Daniel Acuña, Gabriel Hernandez Walta, Sanford Greene, Paul Renaud
NIM
WSZYSTKO WYWRÓCI SIĘ DO GÓRY NOGAMI
Ledwie jeden event, „Grzech
pierworodny” dobiegł na naszym rynku końca, wraz z publikacją ostatnich jego
tie-inów, a już zaczyna się odliczanie do kolejnego - „Axis”. Oczywiście na tym
nie koniec, bo w tle dzieją się wydarzenia prowadzące do innych podobnych
historii, jak „Spiderversum”, będącym crossoverem pajęczych serii, a także
„Tajnych wojen”, które zakończą Marvel Now, a zarazem opowieść rozpoczętą wraz
z pierwszymi tomami „Avengers”, a kontynuowaną choćby w „Nieskończoności”. Skupmy
się jednak na tym, co mamy. A co mamy? Naprawdę udaną historię, która, na
krótko bo na krótko, ale jednak, wywrócić ma do góry nogami status quo
bohaterów Marvela.
Po każdej burzy zawsze wychodzi
słońce, ale nie każdego ono cieszy. Starcie z Kangiem zakończyło się sukcesem,
ale Uncanny Avengers musieli zapłacić za niego wielką cenę. Ciało Sunfire’a
zostało zniszczone, Havok został trwale oszpecony, Wonder Man uwięziony w
umyśle Rogue, a córka Wasp i Havoka uprowadzona przez Kanga i Korpus Chronos. Teraz
bohaterowie próbują pogodzić się ze stratami, ale nie jest łatwo. Wtedy jednak
pojawia się Immortus, który ma dobre wieści dla zrozpaczonych rodziców – mogą
odzyskać swoją córkę, przyjdzie na to czas, jednak przyjdzie też czas na
kłopoty. Red Skull zaczął wypełniać swój plan i jeśli go nie zabiją, nie ma co
liczyć na dobre jutro.
Tymczasem Magneto wraca na Genoshę.
Wyspa, które niegdyś była jego rajem dla mutantów, obecnie nie ma się
najlepiej. Coś tam się dzieje, coś złego. Tragicznego. Coś, co przypomina mu
jego własną przeszłość, ale może mieć też tragiczne skutki w przyszłości…
„Axis” to kolejny event, który
budzi we mnie pewien sentyment. Z jednej strony to od „X-Men” zaczęło się w
Polsce wydawanie crossoverów (pamiętna „Pieśń egzekutora”), z drugiej,
pierwszym eventem, jaki przeczytałem był „Heroes Reborn: The Return”, kończący
wydarzenia zapoczątkowane „Onslaught Sagą”, a to właśnie tu Onslaught znów daje
o sobie znać (ale nie uprzedzajmy faktów). Jakby tego było mało, obok
„Spider-Mana” to właśnie serie z mutantami należą do moich ulubionych tytułów z
Marvel Now. Na „Axis” czekałem więc z wielką niecierpliwością i muszę przyznać,
że ten tom mnie nie zawiódł.
A miałem nieco obaw. Event zebrał
bardzo mieszane oceny (cóż, na właściwą historię musimy jeszcze chwilę
zaczekać, więc w ostatecznym werdyktem wstrzymam się do jej publikacji), do
tego Remander, scenarzysta „Uncanny Avengers” równie często dostarczał mi
dobrej rozrywki, co mocno rozczarowywał. Na szczęście tym razem nie zawodzi, a
na dodatek nie jest sam, bo towarzyszy mu Cullen Bunn, scenarzysta serii
„Magneto”, której dwa zaszyty znajdziecie w tym tomie. Co warto zauważyć, choć
same wydarzenia opisane w tym albumie brzmią jak żywcem wzięte z kapitana
Ameryki, to jednak jest to przede wszystkim opowieść dla miłośników X-Menów.
Zbyt wiele nie chcę tu zdradzać, ale to oni póki co najwięcej znajdą tu dla
siebie.
Ale oczywiście nie tylko, a przy
okazji wszystko to zostało naprawdę w dobrym stylu zilustrowane i tradycyjnie
dla Egmontu wydane bez zarzutu. Po prostu kolejna udana rzecz z linii Marvel
Now, szczególnie dla fanów X-Menów. Jeśli do nich należycie i czytacie obie
serie ze scenariuszami Bendisa, polecam, będziecie zadowoleni.
Komentarze
Prześlij komentarz