Hellboy: Spętana trumna/Prawa ręka zniszczenia - Mike Mignola

HELLBOY W KRÓTKICH FORMACH


Drugi tom zbiorczego wydania opus magnum Mike’a Mignoli, rewelacyjnej serii „Hellboy”, to jednocześnie zbiór krótkich form komiksowych znanych wcześniej z albumów „Spętana trumna, cz. I i II” oraz „Prawa ręka zniszczenia”, a także oneshota „Prawie kolos”. Co czeka w środku na czytelników? Dużo znakomitej zabawy, będącej połączeniem legend i podań z różnych stron świata z horrorem i weird fiction. Do tego wszystko podlano wielkim, nazistowskim spiskiem i klimatem jak z najlepszych odcinków „Z archiwum X”. A na fanów Hellboya czeka tu wiele smaczków, jak choćby geneza narodzin naszego Piekielnego Chłopca.


Wśród piętnastu zebranych tutaj historii, czasem króciutkich, jak dwustronicowe „Placuszki”, czasem długości pełnowymiarowego albumu (choćby udane „Wilki ze Świętego Augusta”), znajdziecie wiele znakomitych historii, a wśród nich kilka absolutnych perełek. Weźmy choćby „Wisielca”, bodajże mój ulubiony short o Hellboyu, w którym tenże ma odzyskać uprowadzone przez Małych Ludzi dziecko. Ci, oczywiście, malca chętnie oddadzą, ale w zamian za przysługę – pochowanie pewnego wisielca nim wstanie świt. Gdzie jest haczyk? Zmarłego nie chcą dusze na żadnym cmentarzu. Historii ta chyba najbardziej klimatyczny moment w całym „Hellboyu”. Mignola genialnie bawi się tu nastrojem, w mistrzowski sposób operując światłem i cieniem.

Na tym świetnych rzeczy nie koniec, bo mamy tu nastrojową „Gwiazdkę w zaświatach”, osadzoną w iście wiktoriańskich klimatach, mamy też zachwycającą „Babę Jagę” (ileż razy ja ten komiks czytałem, od kiedy ukazał się przed laty w jednym z numerów „Świata Komiksu”, a nadal robi na mnie takie samo wrażenie, co przy pierwszej lekturze). Nie zawodzi znakomita geneza narodzin Piekielnego Chłopca, mroczna i mistyczna „Natura bestii” czy dwie rewelacyjne historie: „Prawa ręka zniszczenia” i „Szkatułka pełna zła”, prezentujące dziedzictwo i przeznaczenie Hellboya. Oczywiście zdarzają się też nieco słabsze historie, jak „Żelazne buty” czy „Placki”, ale w przypadku Mike’a Mignoli „słabsze” i tak oznaczają bardzo dobre komiksy, których poziomu może pozazdrościć niejeden twórca.


Czy naprawdę trzeba tu dodawać coś jeszcze? To, co zrobił Mike Mignola, nie tylko w tym tomie, ale w całej tej serii, jest po prostu rewelacyjne. Z prostego pomysłu, jakich wiele, z elementów doskonale znanych z popkultury i nie tylko (przecież w dużej mierze podpierał się podaniami ludowymi), stworzył zachwycające dzieło – jedno z najlepszych w historii komiksu. Docenił to magazyn „Wizard”, umieszczając „Spętaną trumnę” na liście 100 najlepszych opowieści graficznych w historii i chociaż ja osobiście wole obie miniserie zebrane w poprzednim tomie, zarówno „Trumna”, jak i „Prawa ręka zniszczenia” to antologie, które powinien przeczytać każdy fan komiksu.


Co jest w nich takiego dobrego? Przede wszystkim niesamowity klimat budowany przez genialną w swej prostocie szatę graficzną, uzupełnioną o idealnie dobrany kolor, tak samo prosty, ale nastrojowy. Ciekawe jest też same wykorzystanie dawnych podań, legend i teorii spiskowych na temat nazistów, które w połączeniu z komiksem grozy, korzeniami tkwiącym w superbohaterskich opowieściach Złotej Ery dają niesamowity efekt. Szczególnie, że Mignola poprowadził niemal każdą ze swoich fabuł we wzorcowy sposób. Okrasił ją żywymi dialogami i konkretną, najczęściej jakże widowiskową akcją. Bohaterowie też są znakomici. Nic dziwnego, że „Hellboy” jest powszechnie uważany za jedną z najlepszych serii komiksowych w historii. Takie uznanie należy mu się, jak rzadko któremu dziełu, dlatego też polecam gorąco Waszej uwadze, jeśli jeszcze jakimś cudem nie poznaliście przygód Piekielnego Chłopca.



A wydawnictwu Egmont dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji.




Komentarze