JUŻ
ZA PÓŹNO NA STARANIA, BIEDNY IDIOTO
W życiu bohaterów „Ścieżek
młodości” im bardziej coś się wyjaśnia i stabilizuje, tym wszystko bardziej się
komplikuje i utrudnia. Dziewiąty tom pokazuje to dobitniej, niż wszystkie
poprzednie, a czytelnicy jak zwykle czerpią z tego dużo przyjemności. A z tą
oczywiście wiążą się emocje, dla których czyta się mangi typu szkolne życie.
Kou wreszcie podejmuje decyzję i
chce zerwać znajomość z Narumi, dziewczyna jednak przeczuwając co on planuje,
udaje, że nie ma czasu na spotkanie z nim. Nie może jednak ciągnąć tego w
nieskończoność. Żadne z nich nie wie, że czas gra na niekorzyść ewentualnych
relacji Kou i Futaby, bo chłopak zwleka z poinformowaniem o wszystkim ukochanej
do chwili, kiedy już rozwiąże wszystko, a ta ma już dość czekania. Kiedy on
stara się porozmawiać z Narumi, Futaba podejmuje decyzję by zacząć spotykać się
z Kikuchim, nadal jednak pełna jest niepewności, choć przy nim czuje się
bezpiecznie i spokojnie. Kiedy w końcu oboje spotykają na swojej drodze Kou i
Narumi, dochodzi do kolejnego nieporozumienia, które tylko zaostrza całą
sytuację. Czym to wszystkim się skończy? Czy Futaba zdecyduje się chodzić z
Kikuchim na poważnie, czy może zda sobie sprawę, że wciąż naprawdę kocha Kou? A
może już nie?
Tymczasem także Yuuri znajduje
kogoś, z kim mogłaby być szczęśliwa. Uchimiya wydaje się chłopakiem idealnym dla
niej, na dodatek kocha się w niej, a i ona coś do niego czuje. Ale czy jej
uczucia są dość silne, by chciała z nim w ogóle być? I co z Kou, w którym też
się jeszcze do niedawna (o ile wciąż to nie trwa) kochała?
Czy w życiu tak naprawdę nadchodzą
chwile, kiedy już za późno jest na starania? Z pewnością, ale nie jest ich
wiele. Na szczęście bohaterowie „Ścieżek młodości” wciąż żyją, a co za tym
idzie nadal mogą zacząć się starać i zmienić to, co im przeszkadza. Nawet jeśli
ktoś rzuci w ich stronę tekstem „Już za późno na starania, biedny idioto”.
Tylko czy efekt będzie taki, jaki oni by chcieli? Czas pokaże.
Na razie zamiast konkretnych
odpowiedzi otrzymujemy więcej emocji, więcej niepewności i więcej miłosnych
uniesień. W trakcie lektury nie można nudzić się ani przez chwilę, nawet jeśli
pozornie dzieje się niewiele. Bo bohaterowie dużo rozmawiają, rozmawiają i jeszcze
trochę rozmawiają. Czasem gdzieś wyjadą na wycieczkę, to znów wyjdą poza mury
szkoły, jednak nawet wtedy rozmawiają – tudzież rozmyślają. Niemniej więcej w
tym ciekawych elementów, niż w większości opowieści których akcja pędzi na
złamanie karku, a bohaterowie biorą udział w wydarzeniach mogących zniszczyć
całe światy.
Do tego dochodzi urocza szata
graficzna, pełna ekspresyjnej mimiki i delikatności. Prosta, ale doskonale
pasująca do treści. Tradycyjnie dobre wydanie, to już tylko formalność, tak
samo zresztą jak moje polecenie Wam tej mangi. Ale jeśli lubicie dobre,
nieinfantylne romanse, koniecznie powinniście poznać „Ścieżki młodości”.
A ja dziękuję wydawnictwu Waneko za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Czy to nie są mangi? jeśli dobrze w trafiłem to muszę polecić to mojej dziewczynie bo interesuje się tym.
OdpowiedzUsuńTak, to mangi :)
Usuń