SCAR
CHAIN
W czwartym tomie „Deadman
Wonderland” akcja przyspiesza jeszcze bardziej, a wydarzenia nabierają tempa.
Co prawda zaczyna się tu także klarować pewne możliwe wyjaśnienie kwestii
Shiro, ale mam nadzieję, że autor jednak pójdzie inną drogą i czymś mnie
zaskoczy. Tak czy inaczej, zabawa wciąż jest znakomita, a ja mam ochotę na
więcej.
Wydawało się, że dla osadzonych w
Deadman Wonderland nie ma nadziei. Więźniowie służą tu przede wszystkim krwawej,
brutalnej rozrywce, gdzie ginąć mają w spektakularny sposób. Ci z nich, którzy
władają Gałęzią Grzechu dodatkowo nadają się na obiekty chorych, sadystycznych
badań. Ale w tym koszmarze pojawia się cień szansy na odmianę losu. Scar Chain
to grupa więźniów, którzy chcą wydostać się z DW, a przy okazji obnażyć światu
jego prawdziwe oblicze. Ganta dołącza do nich, choć niestety nikt nie wierzy w
jego twierdzenia, że broń Grabarzy potrafi przeciwstawić się Gałęzi Grzechu i
niwelować wszelkie ataki. Chłopak, mimo niepewności, decyduje się pomóc im w
walce. Ponieważ właśnie zbliża się inspekcja Deadman Wonderland, Scar Chain
chcą wykorzystać okazję i wyrwać się stąd, a jednocześnie przekazać władzom
chip z prawdziwymi danymi na temat tego miejsca. Niestety, kiedy ruszają do
akcji, okazuje się, że w ich własnych szeregach jest zdrajca, a wrogowie gotowi
są na ich atak. Czy ktokolwiek z członków grupy ma szansę przeżyć i osiągnąć
swój cel?
Tymczasem także na szczytach władzy
dzieją się nie mniej ważne rzeczy. Gdy trwa inspekcja, Makina stara się
dowiedzieć, co przed nią ukrywa szefostwo. Tylko czy nie sprowadzi tym na
siebie niebezpieczeństwa?
Wraz z tym tomem opowieść o Gancie
i reszcie szalonego towarzystwa zaczyna być coraz bardziej poważna. Od początku
całość była krwawa, brutalna i wulgarna, ale dużo było w niej także humoru.
Teraz szybkie tempo wydarzeń i ich ciężar nie pozwalają niemal zupełnie na śmiech.
Bohaterowie nie mają wytchnienia, nie mają go także czytelnicy. Zniknęły nawet
dodatkowe humorystyczne strony, które zawsze wieńczyły poszczególne tomiki.
Została jednak pewna doza infantylności i uroku, które w mniejszym bądź
większym stopniu stają się przeciwwagą dla mocnej treści.
Ale właśnie o to by było mocno
chodzi. By czytelnik czuł brud i okrucieństwo tego świata. Mi podoba się
jeszcze szybkie tempo całości i postacie. Niby wszystko doskonale znane z
licznych mang typu "Dragon Ball", a jednak w połączeniu z całą resztą
daje nieco świeżości. Do tego dochodzi znakomita szata graficzna, prosta i
sympatyczna, gdy traktuje o łagodnych rzeczach, szczegółowa i realistyczna, gdy
trzeba wyeksponować co bardziej drastyczne elementy. Miłośnicy rozrywki w stylu
"Battle Royale" będą zadowoleni.
A ja dziękuję wydawnictwu Waneko za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz